Posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego z ubiegłego tygodnia nie wprowadziło zmian w polityce monetarnej, ale komunikat po posiedzeniu i konferencja Mario Draghiego mocno zachwiały rynkiem. W komunikacie po raz pierwszy został wspomniany kurs euro i jego wpływ na inflację w Strefie - do tej pory wzmianki na ten temat pojawiały się wyłącznie ze względu na pytania dziennikarzy.
Co ważniejsze, Mario Draghi podczas konferencji wskazał, że członkowie komitetu zgadzają się co do użycia nietypowych środków (czytaj QE) jeśli Strefę Euro nawiedzi długotrwała niska inflacja. Oznacza to, że władze monetarne nie będą czekać na techniczne pojawienie się deflacji, a zaczną działać znacznie wcześniej. Spoglądając na rynki, inwestorzy wyceniali wcześniej właśnie drugi ze scenariuszy (deflacja warunkiem QE), stąd po konferencji euro znalazło się pod presją.
W dniu jutrzejszym poznamy z kolei decyzję Banku Japonii, ale na tym polu nie należy oczekiwać żadnych fajerwerków. Japończycy muszą odczekać przynajmniej kwartał, aby ocenić wpływ podwyżki podatku VAT na ceny oraz generalnie, aktywność gospodarczą. Dane w ubiegłym tygodniu nie zachwycały (gorszy od konsensusu Tankan, negatywa produkcja przemysłowa), ale presja na BoJ jest obecnie zbyt mała. Brak działań ze strony Banku Japonii w ostatnim czasie umacniał jena, ale tym razem wydaje się, że nikt nie oczekuje jakiegokolwiek ruchu.
Jeżeli inwestorzy w tym tygodniu nadal będą wyceniać słowa Mario Draghiego, ruch w kierunku połowy ostatnich wzrostów (139.85) jest najbardziej prawdopodobny. Z drugiej strony, rynek może skupić się na działaniach, których brak ze strony EBC, i tym samym silniej odreagować piątkowe spadki, w kierunku 142.26.
Realizacja formacji podwójnego szczytu mogłaby sprowadzić notowania EURJPY do poziomu 137.5.