Niższe odczyty wskaźników wyprzedzających i niewidziany od wielu lat poziom inflacji, który najprawdopodobniej jeszcze nie wyznaczył dna, podpowiadają, że polityka monetarna na wyspach jeszcze przez długi czas będzie wspierała osłabienie funta. Również spadek cen w strefie euro - największego partnera handlowego Wielkiej Brytanii wywiera presję na GBP. Choć pojawiają się sygnały początków poprawy gospodarek krajów EUR, na znaczący wzrost eksportu z wysp najprawdopodobniej trzeba będzie jeszcze poczekać.
Ostatnio, duży spadek funta można zauważyć w stosunku do dolara nowozelandzkiego. Miały na to wpływ dane o cenach nabiału, które od miesiąca mają tendencję wzrostową, co może mieć pozytywny wpływ na wielkość eksportu. Od niemal początku roku inwestorzy dyskontują te zmianę, w wyniku czego, na wykresie GBPNZD powstał dynamiczny impuls spadkowy.
Wspomniany ruch spowodował przebicie dolnego ograniczenia kanału wzrostowego rozpoczętego jeszcze w czerwcu 2013. Dynamika tego zdarzenia wskazuje na siłę niedźwiedzi, a brak odpowiedzi strony popytowej każe przypuszczać, że omawiany impuls jest początkiem większej deprecjacji GBPNZD.
Poniżej rynku, na uwagę zasługują dwa istotne wsparcia. Są to: 1.9080, które odpowiada minimalnemu poziomowi z 2014 oraz 1.8860, które przebiega w pobliży dołków z lipca i października 2013. Najprawdopodobniej do tych wsparć będzie zmierzała cena. Jednak należy pamiętać, że rynek jest obecnie w znacznej mierze wyprzedany i pojawia się coraz większa presja na powstanie korekty. Spadkowy scenariusz będzie można uznać za nieaktualny jeżeli byki zdołają zawrócić cenę ponad dolną linię trendu wspomnianego kanału cenowego. Taki ruch miałby swoje konsekwencję w dalszej aprecjacji GBPNZD.