Stało się to z powodu spadku temperatur na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych, co doprowadziło do wyłączenia kilku kluczowych rafinerii. Dodatkowym czynnikiem wpływającym na tak drastyczny wzrost było opublikowanie w czwartek informacji o zapasach tego surowca na wschodnim wybrzeży USA. W tygodniu zakończonym 13 lutego spadły one o 497 tys. baryłek do 5.95 mln baryłek, co jest najniższym poziomem odkąd EIA zaczęła zbierać dane na ten temat, czyli od roku 1993. Tak niski odczyt stał się bazą dla piątkowego wzrostu.
Duża dynamika ruchu trwającego od końca stycznia wskazuje na bardzo silny trend wzrostowy. Obecnie weszliśmy w zakres cenowy, gdzie nie ma ważnych oporów co oznacza, że w przeciągu kilku tygodni cena instrumentu HEATOIL może dotrzeć do nawet poziomu 2.4 dolara za galon. Kolejnym istotnym oporem jest 2.5, gdzie mamy dołek z 2012r. W pobliży rejonu tych dwóch poziomów dynamika obecnego odbicia powinna maleć. Oczywiście dużą rolę w kształtowaniu ceny oleju opałowego będzie miała pogoda i jej poprawa może zaowocować spadkiem wartości kontraktu. W przypadku ewentualnych zniżek, bardzo ważny będzie sposób w jaki będą się one dokonywały. Najgorszym scenariuszem byłoby zanegowanie piątkowej, długiej, wzrostowej świecy. Taki ruch cenowy mógłby wywołać większą przecenę. Najbliższym wsparciem jest poziom 1.8400, w którego okolicy znajdują się dołki z 2010. Niżej, mamy linię trendu obowiązującą od początku 1999r. Odbicie właśnie od niej było początkiem ostatniej fali wzrostowej. Warto zwrócić uwagę na to, że poprzednio
takie odbicia kończyły się co najmniej rocznymi trendami wzrostowymi.