Jeszcze przed tygodniem wydawało się, że przedłużenie okresu obowiązywania limitów produkcyjnych o kolejne 9 miesięcy - podobnie jak podczas ostatniego szczytu w maju - tym razem do końca 2018 jest przesądzone. Rosja jednak, która przed rokiem wraz z Arabią Saudyjską była głównym architektem porozumienia, wątpi czy konieczne jest już teraz decydować się na podjęcie konkretnych zobowiązań, skoro okres obowiązywania limitów wygasa dopiero w marcu. Dodatkowo szacunki wskazują, że w przypadku przedłużenia cięć o kolejne 9 miesięcy, globalny poziom zapasów ropy spadłby poniżej 5-letniej średniej, podczas gdy kartel dąży do obniżenia ich do tego poziomu. Z tego też powodu pojawiła się koncepcja wydłużenia o 6 miesięcy, rozważana przez niektóre kraje kartelu, która dla części uczestników rynku byłaby sporym rozczarowaniem. Scenariuszem bazowym jest 9-miesięczne przedłużenie okresu obowiązywania cięć, ale nawet i w tym przypadku realizacja zysków wydaje się wysoce prawdopodobna po tym jak notowania ropy od
październikowego dołka zyskały 15%. Na taki stan rzeczy oczywiście złożyło się kilka czynników, w tym również afera korupcyjna w Arabii Saudyjskiej, niemniej z fundamentalnego punktu widzenia korekta notowań ropy w kierunku co najmniej 53 USD za baryłkę WTI wydaje się uzasadniona, gdyż przy obecnych poziomach cenowych amerykańscy producenci stają się rentowni, przez co będą w większym stopniu zwiększać produkcję. Za takim obrotem wydarzeń przemawia również reakcja rynku po majowym posiedzeniu kartelu, na którym podjęto zgodną z oczekiwaniami decyzję o przedłużeniu cięć, co poskutkowało realizacją zysków po wcześniejszych wzrostach.
Na rynku walutowym wyraźnie wyróżnia się funt szterling, który systematycznie zyskuje w ostatnich dniach na wartości w oczekiwaniu na przełamanie impasu negocjacyjnego pomiędzy Londynem, a Brukselą. Tym razem doniesienia prasowe wskazują na uzyskanie porozumienia w kwestii granicy pomiędzy Irlandią Północną należącą do Zjednoczonego Królestwa, a Irlandią. Dodatkowo w styczniu Unia Europejska ma zaproponować Wielkiej Brytanii porozumienie w sprawie dwuletniego okresu przejściowego. Potwierdzenie tych doniesień wspierałoby dalszy wzrost notowań GBPUSD w kierunku tegorocznych szczytów powyżej 1.36. Najsłabszy wśród głównych walut jest za to dolar nowozelandzki, który wyraźnie traci po rozczarowującym odczycie wskaźnika zaufania w biznesie, który na skutek niepewności politycznej osiągnął najniższy poziom od marca 2009 roku.
Dziś w kalendarium makroekonomicznym znajdują się dane o inflacji PCE w USA, cotygodniowe wnioski o zasiłek dla bezrobotnych oraz wskaźnik Chicago PMI, niemniej kluczową kwestią dla Wall Steet oraz USD pozostaje głosowanie Senatu ws. zmian w systemie podatkowym, które ma odbyć się do końca tygodnia.