Choć zwycięstwo republikańskiego kandydata zgodnie z oczekiwaniami pociągnęło w dół ceny bardziej ryzykownych aktywów oraz wywindowało w górę notowania złota, gdyż wzrosła niepewność związana z prezydenturą Donalda Trumpa i ryzykiem jakie niesie dla światowej gospodarki realizacja jego programu wyborczego, to jednak chyba nikt nie spodziewał się, że w ciągu jednej sesji z nawiązką uda się odrobić 5% spadki na rynku akcyjnym, tak jak w przypadku notowań kontraktu terminowego na S&P 500, który dziś o poranku osiągnął najwyższy poziom od początku września i kształtuje się powyżej 2170 pkt. Niezwykle szybko podniósł się z kolan również dolar amerykański, który w pierwszej reakcji mocno osłabił się wobec głównych walut, ale wczorajszy dzień zakończył wyraźnie mocniejszy, spadając do poziomu 1.09 w przypadku pary EURUSD. O ile można było liczyć na umocnienie amerykańskiej walut w perspektywie do końca roku, gdyż wygrana Donalda Trumpa nie powinna zniechęcić Rezerwy Federalnej do podwyżki stóp procentowych podczas
grudniowego posiedzenia FED, to jednak spadku pary EURUSD z poziomu 1.13 w trakcie jednej sesji również mało kto oczekiwał. O ile po wynikach brytyjskiego referendum rynki dość szybko odrobiły straty - za wyjątkiem funta - to jednak to, w jaki sposób zrobiły to po nieoczekiwanym zwycięstwie Donalda Trumpa jest dużym zaskoczeniem. Choć jeszcze wczoraj mogło się wydawać, że wygrana kandydata Republikanów w połączeniu z podwyżką stóp procentowych może stanowić niebezpieczną mieszankę dla Wall Street, która może wywołać głębszą przecenę, to jednak ostatnia reakcja sugeruje, że na obecną chwilę inwestorzy nie widzą w związku z tym większego zagrożenia.
Początek dzisiejszej sesji przynosi jednak lekkie odreagowanie wczorajszej aprecjacji dolara amerykańskiego. O poranku walutą która taniała wobec USD był dolar nowozelandzki. Nie wynikało to jednak z wczorajszej decyzji Banku Rezerwy Federalnej Nowej Zelandii i cięcia stóp procentowych, gdyż było ono w pełni oczekiwane i wyceniane przez rynek, a komentarzy Johna McDermotta, zastępcy szefa RBNZ oraz głównego ekonomisty banku, który podkreślał, że NZD w dalszym ciągu pozostaje zbyt mocny, a cięcia stóp procentowych są możliwe jeśli wymagać będzie tego sytuacja. Wczorajszy komunikat po posiedzeniu okazał się mniej gołębi niż można było oczekiwać, co było czynnikiem oddziałującym w kierunku umocnienia dolara nowozelandzkiego. W trakcie sesji azjatyckiej wypowiadał się prezes San Francisco Fed John Williams, który przypomniał, że proces normalizacji polityki pieniężnej w Stanach Zjednoczonych będzie stopniowy i potrwa kilka lat, co jednak nie miało większego wpływu na rynek, gdyż całość wystąpienia wpisywała się
w scenariusz grudniowej podwyżki stóp procentowych przez FED.