Początek nowego tygodnia upływa jeszcze pod wpływem piątkowych, zdecydowanie lepszych od oczekiwań danych z amerykańskiego rynku pracy, które mocno poprawiły nastroje na rynkach. Po wywindowaniu głównych indeksów giełdowych ten pozytywny impuls stopniowo się wyczerpuje, a rynki zaczynają wypatrywać kolejnych wydarzeń, które mogą wpłynąć na sentyment. Te poznamy jednak dopiero w drugiej części tygodnia. Pierwsza okazja pojawi się w czwartek, kiedy to opublikowane zostaną lipcowe dane na temat produkcji przemysłowej oraz sprzedaży detalicznej w Chinach oraz w piątek, kiedy z kolei Eurostat opublikuje wstępne szacunki dotyczące wzrostu gospodarczego w całej strefie euro oraz jej największych gospodarkach. Do tego czasu nie powinno nic nadzwyczajnego się wydarzyć, a główne indeksy giełdowe mogą notować raczej płaskie sesje.
Na rynku ropy naftowej doniesienia ze strony OPEC, o możliwym nieformalnym spotkaniu producentów ropy w ostatnich dniach sierpnia w Algierii, były czynnikiem podbijającym notowania surowca. Nie wydaje nam się jednak, aby miało dojść do zamrożenia poziomów wydobycia, w związku z czym nadzieje ponownie mogą okazać się nadmiernie pobudzone. Notowania ropy naftowej zależą w tym momencie w głównej mierze od sytuacji w USA i poziomu wydobycia. Obserwowany w ostatnich tygodniach wzrost liczby aktywnych wież wiertniczych w USA sugeruje, że tamtejsi producenci stopniowo wznawiają produkcję, co jest czynnikiem odwlekającym w czasie bilansowanie na rynku ropy i oddziałuje w kierunku stabilizacji notowań surowca nieco powyżej 40 USD za baryłkę. Czynnikiem ryzyka dla tej prognozy jest jednak rosnący popyt w USA, obserwowany m.in. w ostatnich danych Departamentu Energii USA dotyczących zapasów benzyny.
Na rynku walutowym o poranku tracą wszystkie waluty krajów G10 wobec dolara amerykańskiego. O ponad 0,2% przeceniane są waluty antypodów oraz dolar kanadyjski. W największym stopniu obniżają się notowania funta szterlinga, który po silniejszym od oczekiwań poluzowaniu polityki pieniężnej w Wielkiej Brytanii w ubiegłym tygodniu stopniowo traci i znajduje się już poniżej poziomu 1.30 w przypadku pary GBPUSD. Słabość brytyjskiej waluty po części wynika z komunikatu przedstawiciela Banku Anglii Iana McCaffertyiego, który uważa, że polityka pieniężna powinna być jeszcze w większym stopniu poluzowana jeśli potwierdzą się sygnały wskazujące na hamowanie aktywności gospodarczej. Dziś przed południem opublikowane zostaną dane o produkcji przemysłowej za czerwiec, te jednak nie powinny jeszcze odzwierciedlać efektu brytyjskiego referendum. Dodatkowo tamtejszy przemysł jest jednym z głównych beneficjentów słabości funta.