Zwycięstwo wyborcze Emmanuela Macrona było spodziewane i w sporej części uwzględnione w cenach, jednak wielu uczestników rynku z pewnością odetchnęło z ulgą, kiedy wczoraj o 20 opublikowano wyniki sondaży wskazujące na jego bardzo wyraźną przewagę. Obecnie po przeliczeniu praktycznie wszystkich głosów widzimy, że przewaga Macrona była większa niż przewidywały ośrodki badawcze i uzyskał on aż 66% głosów wobec 34% Marie Le Pen. Jest to z pewnością bardzo dobra wiadomość dla dalszej integracji europejskiej oraz strefy euro, co jednak wcale nie musi oznaczać zdecydowanego umocnienia wspólnej waluty. Widmo Frexitu zostanie szybko zapomniane, choćby dzięki symbolicznemu momentowi wejścia na scenę przed przemówieniem przez nowego prezydenta, przy akompaniamencie ,,Ody do Radości". Ciesząc się z wyboru jakiego dokonali francuzi, powinniśmy pamiętać, że to dopiero początek wyborczego maratonu, na który złożą się francuskie, brytyjskie i niemieckie wybory parlamentarne, jednak zdecydowanie to właśnie wybory
prezydenckie we Francji wydawały się największym ryzykiem z punktu widzenia rynków. Warto też pamiętać, że Emmanuel Macron jako minister gospodarki Francji, miał zupełnie inny pogląd na pomoc krajom południa niż Wolfgang Schauble i Angela Merkel, co może mieć duże znaczenie choćby dla negocjanci w sprawie redukcji greckiego zadłużenia, które kilka lat temu nowy prezydent wyraźnie popierał. Natomiast może być to kolejny argument dla byków, aby kontynuować wzrosty na europejskich rynkach akcyjnych, także w Paryżu, Mediolanie i Madrycie, które są ciągle dalekie od szczytów, które wyznaczał w ubiegłym tygodniu Dax zmierzający do 13000 punktów.
Analitycy polityczni wskazują, że poparcie w okręgach wyborczych, w których zwyciężyła Marie Le Pen, może przełożyć się na 20-30 mandatów w wyborach parlamentarnych dla Frontu Narodowego w blisko 600 osobowym zgromadzeniu narodowym. Skrajna prawica nie będzie odgrywała więc zbyt dużej roli na scenie politycznej, choć zwiększy swój stan posiadania. Zdecydowanie bardziej istotne jest jednak to ilu kandydatów En Marche, ruchu nowego prezydenta wejdzie do parlamentu i czy będzie w stanie utworzyć koalicję rządową, z którąś z głównych sił politycznych, czyli socjalistami lub częścią centroprawicy.
W piątek poznaliśmy kolejny lepszy od oczekiwań odczyt danych ze Stanów Zjednoczonych. Liczba nowych miejsc pracy wyniosła 211 tys. w stosunku do oczekiwań w okolicach 190 tys. i choć co prawda zrewidowano w dół i tak już bardzo słabe odczyty za marzec. Stopa bezrobocia spadła do poziomu 4.4%, który nie był widziany od kryzysu finansowego w 2007 roku. Stało się tak jednak częściowo ze względu na spadek o 0.1 pp. Odsetka ludności aktywnego zawodowo. Jednak co istotniejsze aż o 0.3 pp. obniżyła się szersza miara bezrobocia U6 do 8.6%, która obejmuje także zatrudnionych w niepełnym wymiarze godzinowym i wg której Fed preferuje oceniać skalę poprawy na rynku pracy. Średnie wynagrodzenie godzinowe wzrosło o 0.3% w skali m/m, zgodnie z oczekiwaniami rynków, natomiast wzrost w skali r/r wynosi 2.5% nieznacznie rozczarowując. Powodem takiego zachowania płac, może być jednak wyraźny wzrost średniej liczby godzin przepracowanych w tygodniu, co dla części pracowników, jest ekwiwalentem pożyczki. Wydaje się wiec, że
dane można uznać za wspierające decyzję o podwyżkach stóp procentowych już w czerwcu i z ryzykiem kolejnej przesuwającym się na wrzesień.
Patrząc na pierwszą rynkową reakcję widać, że inwestorzy przystąpili do sprzedaży faktów, jednak ze względu na puste kalendarium, nie należy przypuszczać, aby przerodziło się to w większą korektę na najważniejszych rynkach.