Podczas debaty nad projektem nowelizacji ustawy budżetowej i okołobudżetowej na ten rok posłowie PiS zgłosili sześć poprawek do projektu nowelizacji budżetu i dwie poprawki do ustawy okołobudżetowej. Poprawki do budżetu zgłosiło też Koło Poselskie Polska 2050, które chce zwiększenia wydatków na edukację. A także Klub Parlamentarny Koalicji Obywatelskiej, która chce podwyższenia świadczenia 500+ do kwoty 800 zł już od czerwca. Po zgłoszeniu poprawek projekt został skierowany z powrotem do Komisji Finansów Publicznych.
Przypomnijmy, że w maju Jarosław Kaczyński obiecał, że od 2024 roku do takiej kwoty ma zostać podniesione świadczenie 500 plus. Donald Tusk apelował, by PiS zrobił to od czerwca, czyli przed jesiennymi wyborami, ale rząd przekonywał, że nie można dokonywać takich zmian w budżecie w środku roku. - Nie gramy do muzyki, którą gra Tusk, bo inaczej byśmy dawno zbankrutowali - mówił premier Mateusz Morawiecki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Prognoza inflacji w górę, PKB w dół
Projekt nowelizacji budżetu na 2023 r. podwyższa limit wydatków do nie więcej niż 693,4 mld zł (obecnie jest to kwota 672,5 mld zł), dochody budżetu mają sięgnąć 601,4 mld zł (obecnie to 604,5 mld zł), zaś deficyt budżetu państwa ma wynieść maksymalnie 92 mld zł (obecnie to 68 mld zł).
Zmiana planu finansowego wynika m.in. z aktualizacji założeń makroekonomicznych. Zgodnie z obecną prognozą, PKB w tym roku ma realnie wzrosnąć o 0,9 proc. (1,7 proc. planowane było pierwotnie), zaś inflacja średniorocznie ma wynieść 12 proc. (było 9,8 proc.). W budżecie założono, że stopa bezrobocia wyniesie 5,5 proc. na koniec roku (pierwotnie zakładano 5,4 proc.), a przeciętne wynagrodzenie brutto w gospodarce narodowej w 2023 r. wyniesie 7104 zł.
W trakcie debaty przedstawiciele opozycji, m.in. Janusz Cichoń (KO) zarzucali rządowi, że ukrywa wydatki poza budżetem i że rośnie zadłużenie państwa. - Na koniec 2022 r. dług sektora instytucji rządowych i samorządowych wyniósł 1 bln 512 mld zł, co stanowi 49,1 proc. PKB. W 2015 r. było to 51,3 proc. PKB, zaś w 2020 r. było to 57,2 proc. PKB. A więc udało się zbić w ciągu 2 lat dług o 8 pkt. i nie trzeba było do tego reformy OFE – powiedział w trakcie debaty wiceminister finansów Sebastian Skuza.
Przypomniał także, że w ubiegłym roku wydatki inwestycyjne były rekordowe i wyniosły 65 mld zł, zaś w tym roku planowane są na poziomie 115 mld zł. - I to wszystko przy malejącym lekko zadłużeniu samorządów, które wynosi poniżej 90 mld zł, czyli poniżej 3 proc. PKB – powiedział Skuza.
"Kuriozalny moment"
- Sama nowelizacja nie jest czymś, czego nie można stosować w procesie budżetowym, jednak moment i sposób jej przeprowadzenia są kuriozalne. Dotyczy bowiem nie spraw nadzwyczajnych czy systemowych, ale obietnic wyborczych. Nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek nowelizowano budżet z powodu obietnic wyborczych – komentował pomysł rządu dr Sławomir Dudek, prezes Instytutu Finansów Publicznych.
- Przez kilka ostatnich lat rząd przekonywał nas, że nie można nowelizować budżetu, dlatego trzeba utrzymywać finansowanie poprzez fundusze, poza kontrolą parlamentu i poza procesem budżetowym. Teraz naocznie przekonujemy się, że jednak można. Tamta narracja to było wielkie kłamstwo – mówił w rozmowie z money.pl.