Ekonomiści mBanku w swoim raporcie zwrócili uwagę na mieszane sygnały płynące z gospodarki Stanów Zjednoczonych. "Opublikowane wczoraj dane z amerykańskiej gospodarki okazały się niejednoznaczne", stwierdzili na wstępie. Wskazali, że majowa sprzedaż detaliczna wzrosła zaledwie o 0,1 proc. miesiąc do miesiąca, nie spełniając oczekiwań rynkowych oscylujących wokół 0,3 proc. m/m.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Stany Zjednoczone. Słabe dane gospodarcze
"Po wyłączeniu sprzedaży branży motoryzacyjnej wynik okazał się jeszcze gorszy - spadek o 0,1 proc. m/m", podkreślili eksperci mBanku. Jedynym pozytywnym aspektem był wzrost sprzedaży w grupie kontrolnej o 0,4 proc. m/m, zgodnie z konsensusem.
Analitycy mBanku ocenili całościowy obraz jako słaby, wskazując na kilka powodów. "Po pierwsze, dane generalnie były słabsze, niż oczekiwano. Po drugie, kwietniowe szacunki zrewidowano w dół (skala rewizji 0,1-0,2 pkt. proc.). Po trzecie, mówimy tutaj cały czas o sprzedaży w cenach bieżących, która w ostatnich kwartałach dynamicznie rosła za sprawą rosnących cen", wyliczyli. Chociaż wpływ inflacji nie jest już tak znaczący, wciąż warto mieć to na uwadze, dodali.
Ekonomiści zwrócili uwagę na rozbieżność między nominalnym wzrostem sprzedaży a realnym spadkiem wolumenu od 2021 roku. "Podczas gdy od 2021 roku sprzedaż nominalna dynamicznie wzrosła, po zdeflowaniu takich odczytów wskaźnikiem CPI okazuje się, że... sprzedaż wolumenowo faktycznie obniżyła się", stwierdzili, podkreślając jednocześnie silną konsumpcję prywatną w tym okresie, napędzaną głównie przez usługi.
Podtrzymali też swoją opinię, że amerykański konsument może mierzyć się z trudnościami w nadchodzących miesiącach. Wśród powodów wymienili "wyczerpanie nadwyżkowych oszczędności, ale też, a może i przeze wszystkim, chłodzenie po stronie rynku pracy". Dostrzegają oni ryzyko dla prognozy stopy bezrobocia Fedu, która ma wynieść 4 proc. na koniec roku.
Ekonomiści zauważyli jednak, że "całościowy obraz gospodarki nie jest jednak aż tak zły", wskazując na sektor przemysłowy jako "pewien punkt zaczepienia". Chociaż wskaźniki koniunktury nie sugerują nagłego ożywienia, majowy odczyt produkcji przemysłowej okazał się "zachęcający".
"Produkcja ogółem wzrosła 0,9 proc. m/m przy konsensusie wzrostu tylko 0,3 proc. m/m. Co jednak istotniejsze, tym razem wzrost nadszedł przede wszystkim ze strony przetwórstwa przemysłowego, gdzie także odnotowaliśmy przyrost o 0,9 proc. m/m", podkreślili analitycy mBanku. Zaznaczyli, że czas pokaże, czy jest to wzrost jednorazowy, ale "faktem jest, że produkcja ogółem trzyma się całkiem nieźle, a cykliczny dołek w tym sektorze jest najpewniej za nami" - stwierdzili.
Strajk bankomatów. Euronet wprowadza limity wypłat
"Amerykańscy konsumenci zachowują ostrożność"
Do tematu odnieśli się także eksperci PKO BP w swoim przeglądzie wydarzeń ekonomicznych. Zwrócili oni uwagę, że sprzedaż detaliczna w USA w maju wzrosła o 0,1 proc. m/m, rozczarowując w stosunku do prognoz (0,3 proc. m/m).
"Źródłem zaskoczenia w dół była sprzedaż detaliczna z wykluczeniem sprzedaży aut, która obniżyła się o 0,1 proc. m/m, a oczekiwano jej wzrostu", stwierdzili analitycy PKO BP. Wskazali, że za mniejszą wartość nominalną sprzedaży częściowo odpowiadają niższe ceny benzyny i promocje w sklepach meblowych, ale podkreślili też korektę w dół danych za kwiecień.
Ekonomiści PKO BP ocenili, że "niewielka dynamika sprzedaży detalicznej sygnalizuje, że amerykańscy konsumenci zachowują większą ostrożność, biorąc pod uwagę utrzymującą się inflację, stopniowo ochładzający się rynek pracy oraz niepewne perspektywy dotyczące obniżek stóp procentowych".
Z drugiej strony, analitycy PKO BP podkreślili zaskakująco dobre dane o produkcji przemysłowej w USA, która w maju wzrosła o 0,9 proc. m/m, "przebijając nawet najbardziej optymistyczne prognozy z ankiety Bloomberga (kons.: 0,3 proc. m/m)". Zaznaczyli, że "wzrost napędzało przetwórstwo przemysłowe, gdzie produkcja zwiększyła się o 0,9 proc. m/m, wspierana sprzedażą dóbr konsumpcyjnych".
Zwrócili jednak uwagę na kontrast z badaniami koniunktury, które "sygnalizowały, że amerykański przemysł ma problemy z nabraniem rozpędu w warunkach podwyższonych cen, słabnącego popytu konsumpcyjnego i wysokich kosztów finansowania zewnętrznego", podsumowali eksperci PKO BP.