Te ostatnie poznaliśmy już w czasie sesji azjatyckiej i okazały się one nieco gorsze od prognoz, oddziałując tym samym w pewnym stopniu na rynkowy sentyment. Rządowy indeks PMI dla sektora przemysłu spadł z 50.5 pkt. do 50.1 pkt., z kolei odczyt dla sektora usług obniżył się z 54.8 pkt. do 54.3 pkt. Wielkość spowolnienia nie wydaje się jednak szczególnie duża, zwłaszcza biorąc pod uwagę skalę poprawy w marcu jak i pozostawanie indeksów powyżej 50 pkt. Przy publikacji odczytów za poprzedni miesiąc część ekonomistów wskazywała, że za lepszy wynik mogą być w dużej mierze odpowiedzialne czynniki sezonowe związane z odbiciem aktywności gospodarczej po obchodach chińskiego Nowego Roku. Poprawa była widoczna z kolei we wskazaniach subindeksu nowych zamówień eksportowych, który urósł do 49.2 pkt., choć w dalszym ciągu znajduje się on poniżej granicznej wartości 50 pkt. Inne dane z Chin w tym publikowana ostatnio dynamika PKB za pierwszy kwartał każe przypuszczać, że wciąż scenariuszem bazowym pozostaje stopniowa
poprawa koniunktury w Państwie Środka. Poprzedni entuzjazm mógł być nieco wygórowany zwłaszcza biorąc pod uwagę, że zaczęto mówić już nawet o redukcji pakietu stymulacyjnego chińskiego rządu w obliczu przyspieszenia dynamiki wzrostu gospodarczego. Wspomniana na początku tekstu publikacja danych z Europy jest z kolei dopiero przed nami. W czasie dzisiejszej sesji poznamy zarówno dynamikę PKB za pierwszy kwartał jak i stopę inflacji. Po serii rozczarowujących danych ze Starego Kontynentu oczekiwania pozostają dość niskie i w przypadku wzrostu gospodarczego wynoszą one jedynie 0.3% k/k. Po wczorajszych wzrostach notowań, kurs EURUSD dotarłszy do wcześniej wybitego wsparcia na 1.1180 porusza się w wąskim zakresie wahań, czekając na impuls w postaci danych z Europy oraz wyniku jutrzejszego posiedzenia Rezerwy Federalnej.
Spośród innych walut na uwagę zasługuje dzisiaj japoński jen oraz dolar australijski. Pierwsza z nich jest najmocniej zyskującą walutą spośród krajów G10. Obniżony poziom płynności związany z japońskimi świętami jak na razie nie wpływa na zwiększenie poziomu zmienności. Australijska waluta pozostaje z kolei najbardziej dotknięta słabszymi danymi z Chin, schodząc w przypadku pary AUDUSD w kierunku 0.70. Hossa na Wall Street póki co trwa w najlepsze, wspierana przez silny wzrost gospodarczy oraz niską inflację. Wczorajsze dane z USA tylko potwierdziły to czego dowiedzieliśmy się z piątkowego odczytu PKB za pierwszy kwartał. Po zamknięciu sesji nastroje w pewnym stopniu pogorszyły słabsze od prognoz wyniki Alphabet, spółki matki Google, która zanotowała najniższy od 2015 r. wzrost przychodów. Wczorajszy raport może więc do pewnego stopnia ciążyć notowaniom technologicznego Nasdaqa.