Chiny testują cyfrowego juana, trwają badania nad cyfrowym euro, a po wybuchu pandemii eksperci apelowali, by unikać płatności banknotami i monetami. Tymczasem bank centralny chce, żeby Polacy pokochali gotówkę. I mówi o tym już od kilku miesięcy.
– Narodowy Bank Polski jako emitent narodowej waluty zawsze będzie obrońcą gotówki, polskich banknotów i monet - zapewniał w listopadzie 2020 roku prezes NBP Adam Glapiński. Wyjaśniał wtedy, że chodzi o bezpieczeństwo oraz... o zamiłowanie Polaków do wolności.
– My jako Polacy zawsze staliśmy na straży wolności i jesteśmy wyczuleni na każdą próbę jej ograniczania - powiedział Glapiński. Dodał, że eliminacja gotówki generuje ryzyko dla bezpieczeństwa i suwerenności państw oraz dla wolności poszczególnych obywateli.
Po wybuchu pandemii Polacy rzucili się na gotówkę. Adam Glapiński wcale nie zniechęcał do trzymania oszczędności w materacach. Wręcz przeciwnie - zapowiedział nawet wprowadzenie banknotu z nominałem 1000 zł, który m.in. ułatwiłby przechowywanie pieniędzy.
W ubiegłym tygodniu NBP poszedł o krok dalej. Żaden punkt sprzedaży nie będzie mógł odmówić płatności gotówką – taką zmianę prawa zaproponował w ostatni piątek bank centralny. Chociaż dodał, że przewiduje wyjątki: np. w Internecie czy w punktach sprzedaży bez personelu.
Co ciekawe, inne zdanie na temat gotówki ma minister finansów Tadeusz Kościński, który podkreśla, że banknoty i monety są kosztem dla gospodarki. Chodzi o produkcję, ich liczenie, przewożenie, przechowywanie. Już w 2017 roku Kościński, jako wiceminister rozwoju, zwracał uwagę, że gotówka generuje bardzo wysokie koszty dla gospodarki, które w ocenie Banku Światowego czy OECD dla Polski wynoszą ok. 1 proc. PKB. To aż 17 mld zł!
- Widzę przede wszystkim korzyści z rezygnacji z używania gotówki i przejścia na płatności elektroniczne. Wynikają one z ograniczenia szarej strefy. Dziś większość płatności w szarej strefie to płatności gotówkowe. Nie znaczy to, że gotówkę trzeba zlikwidować. Jednak właściwy wydaje się kierunek, w którym każde przedsiębiorstwo będzie musiało posiadać terminal płatniczy - mówi Jakub Sawulski, kierownik zespołu makroekonomii Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Jednak zwraca też uwagę, że coraz więcej miejsc, w których trudno zapłacić gotówką, prowadzi do wykluczenia osób starszych, które jeszcze nie korzystają z nowych technologii.
Warto też wspomnieć, że w Polsce do płatności gotówką mogą zniechęcać trudności z wydaniem reszty i zdanie "drobne poproszę", które czasem zdarza nam się słyszeć.
Cyfrowy juan
Tymczasem wiele krajów idzie w zupełnie inną stronę. Chiny testują cyfrowego juana, Europejski Bank Centralny powołał grupę roboczą w celu koordynowania badań i rozwoju cyfrowej waluty. Amerykańska Rezerwa Federalna jest na wczesnym etapie badania cyfrowego dolara, a sekretarz skarbu Janet Yellen mówi, że cyfrowy dolar jest "absolutnie wart uwagi”.
Pilotażowy program cyfrowego juana nabiera tempa, ponieważ Pekin dąży do wdrożenia go przed zimowymi igrzyskami olimpijskimi 2022. Szwecja może być kolejnym dużym krajem, który pójdzie w ślady Chin. Bank Japonii nie ma bezpośrednich planów, ale uznaje możliwość "gwałtownego wzrostu popytu" na oficjalną gotówkę cyfrową w przyszłości.
Wiele krajów na świecie, zachęconych potencjałem do modernizacji krajowych systemów płatności lub objęciem wiodącej roli w globalnej infrastrukturze płatniczej, bada zalety i ryzyko związane z emisją waluty cyfrowej. Chociaż wiele z nich jest na wczesnym etapie badań, banki centralne reprezentujące jedną piątą światowej populacji twierdzą, że prawdopodobnie wkrótce wyemitują cyfrową walutę - zauważają eksperci z Belfer Center for Science and International Affairs w Harvard Kennedy School.
O co w tym chodzi? Cyfrowa waluta banku centralnego (CBDC) to po prostu elektroniczna forma waluty danego kraju. Banki mogłyby ją "emitować" zamiast drukować banknoty czy bić monety.
Waluty cyfrowe mogą być również emitowane przez instytucje prywatne. Mogą one być scentralizowane, czyli wydawane i regulowane przez jeden organ (ale nie przez rząd) lub zdecentralizowane, jak bitcoin, czyli najpopularniejsza krytptowaluta, którą już można płacić za niektóre produkty.
Obecnie około 3 tys. prywatnie emitowanych walut cyfrowych ma łączną wartość rynkową przekraczającą 250 miliardów dolarów. Spośród nich bitcoin (kapitalizacja rynkowa 170 miliardów dolarów), ethereum (20 miliardów dolarów) i Ripple (13 miliardów dolarów) to trzy największe.
Jeśli nie my, to kto?
Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego kluczowym powodem, dla którego gospodarki rozwinięte rozważają cyfrową walutę, jest przeciwdziałanie rozwojowi prywatnych form pieniądza cyfrowego. Zasadniczo, ponieważ użytkownicy żądają wygody i niskich kosztów płatności cyfrowych, rządy mogą zadawać pytanie: "jeśli nie my, to kto?”
Chiński pilotaż cyfrowego juana wprowadził również element konkurencji, ponieważ wczesne przywództwo w rozwoju technologii może pozwolić Chinom dyktować, w jaki sposób ewoluuje globalna infrastruktura płatności.
Ekonomiści argumentują, że waluta cyfrowa banku centralnego może poprawić funkcjonowanie rynku. Bank Anglii ocenia, że może zwiększyć PKB nawet o 3 proc., obniżając koszty transakcji.
A ryzyka? Jest ich wiele. Krajowe waluty cyfrowe mogą dać rządom możliwość nadzorowania użytkowników - to dobre do śledzenia przestępców, ale może budzić niepokój obywateli.
Można sobie też wyobrazić, że kontrola uniemożliwi zakup wybranych towarów czy usług. Na przykład alkoholik nie będzie mógł zapłacić za alkohol. Możliwe jest też działanie w drugą stronę – wydawanie cyfrowych walut w sposób celowy. Na przykład jeśli rodzina dostanie pieniądze na zakup podręczników szkolnych, tylko na nie będzie mogła wydać środki.
Gdyby ludzie korzystali z gotówki cyfrowej dostarczanej przez rząd, modele biznesowe banków i platform płatniczych musiałyby ulec zmianie. Co więcej, waluty cyfrowe napotykają luki w zabezpieczeniach, jak każda inna technologia. Cyberataki i naruszenia bezpieczeństwa mogą prowadzić do kradzieży waluty i danych osobowych.
Co ciekawe, Chiny chcą wyemitować juana z datą ważności, czyli datą przydatności do wydania, a to otwiera drogę do stymulowania wzrostu gospodarczego.