Przedstawiciele partii Razem wskazywali, że kwestia transportu zbiorowego jest ważna w dobie wysokich cen i wysokiej inflacji, zwłaszcza że są sygnały od samorządów, że z powodu rosnących kosztów, także spowodowanych kryzysem energetycznym, będą likwidować lub ograniczać połączenia lokalne, co odczują mieszkańcy.
Lewica chce ratować połączenia lokalne
Nasza propozycja i nasze stanowisko jest bardzo proste: zwiększamy pomoc dla transportu publicznego, obejmujemy transport publiczny "tarczą", żeby w ten sposób złagodzić wpływ inflacji na portfele polskich rodzin, a środki na to bierzemy z opodatkowania nadzwyczajnych zysków korporacji paliwowo-energetycznych - opowiadał Adrian Zandberg.
Przedstawiciel Razem wyjaśnił, że chodzi o to, aby udało się uratować jak najwięcej połączeń lokalnych, regionalnych czy miejskich, by mogli z tego korzystać mieszkańcy. Dodał, że jeśli premier Mateusz Morawiecki nie chce poprzeć propozycji Lewicy, może po prostu z niej skorzystać.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
My się nie będziemy gniewać, bo nam nie chodzi o to, żeby tam był nasz podpis. Nam chodzi o to, aby uratować te połączenia transportu lokalnego, autobusowego, kolejowego. Nam chodzi o to, żeby ludzie mieli szanse przetrwać w miarę sensowny sposób tę zimę, która wydaje się, że będzie naprawdę ciężka - opowiadał Adrian Zandberg.
Więcej pieniędzy dla kierowców
Lewica wzywa też rząd do przeznaczenia większych niż dotąd pieniędzy na Fundusz Przewozów Autobusowych, urealnienia stawek, by pieniądze z tego funduszu rzeczywiście przyczyniały się do tego, że będzie więcej połączeń, a nie do tego, że połączenia są likwidowane.
- Wzywamy do tego, żeby tą "tarczą" objąć także w większym stopniu transport kolejowy. Wzywamy do tego wreszcie, żeby rząd odważnie podszedł do kwestii zdobywania środków na takie "tarcze" (...) - mówił lider partii Razem i podkreślił, gdzie można szukać pieniędzy na te propozycje.
Leży na stole propozycja podatku od nadzwyczajnych zysków wielkich korporacji energetycznych i paliwowych. Jest na to przyzwolenie ze strony UE, możemy to wprowadzić, nie czekając zresztą na jakiekolwiek decyzje na poziomie ogólnoeuropejskim, u nas, tak jak to zrobiły to już inne kraje. To są olbrzymie, potężne pieniądze, bo te firmy w tym momencie korzystają na tym, na czym my wszyscy tracimy - punktował Adrian Zandberg.
Działacze partii Razem ocenili, że z powodu kryzysu energetycznego problemy transportowe będą się nasilać. - Jeżeli rząd nie wprowadzi "tarczy", która ochroni transport publiczny, to duża liczba miejscowości może potracić połączenia, które dziś jeszcze istnieją. Temu należy zapobiec, temu jeszcze można zapobiec, temu trzeba zapobiec i ten projekt "tarczy", którą rząd przedstawił, trzeba w pilnym trybie zmodyfikować i uzupełnić o wsparcie dla transportu publicznego - podsumował poseł Razem.