Bitcoin, najpopularniejsza wirtualna waluta na świecie, nie przestaje świętować triumfów. Zaledwie kilka dni temu jej notowania przekroczyły 60 tys. dolarów - po raz pierwszy od 2021 roku. I kiedy część ekspertów spodziewała się, że przestrzeni na dalsze wzrosty już nie ma, bitcoin pokonał kolejną granicę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bitcoin pokonał kolejną granicę
W poniedziałek - co prawda na krótko - wirtualna waluta przebiła wartość 65 tys. dolarów. Eksperci, na których powołuje się Bloomberg wskazują, że za wzrostami stoją amerykańskie fundusze ETF (Exchange-Traded Fund - specjalny rodzaj funduszu inwestycyjnego, który jest notowany na giełdzie). Działalność rozpoczęły stosunkowo niedawno - 11 stycznia. Szybko potwierdziły się opinie części ekonomistów, którzy przekonywali, że decyzja amerykańskich regulatorów dopuszczająca do rynku ten rodzaj podmiotów, podniesie wartość wirtualnej waluty. A ma już ona za sobą spory wzrost - w ciągu 12 miesięcy bitcoin urósł o 186 proc.
Media za oceanem wskazują na dwie spółki, które napędzają ruch na bitcoinie - to BlackRock i Fidelity, które zaczęły przeprowadzać koncentrację. Funduszy ETF, które aktywnie handlują wirtualną walutą, jest obecnie 10.
Kwiecień może być kluczowy
Eksperci wskazują z kolei na kwiecień. Wówczas to będzie miał miejsce tzw. halving. W skrócie to proces, w którym nagroda za wydobycie bloku (czyli ilość nowych Bitcoinów przyznawanych górnikom za rozwiązanie matematycznego zadania) zostaje zmniejszona o połowę.
Jak wyjaśnia Konrad Ogrodowicz, zarządzający funduszami, Superfund TFI na łamach Parkietu w praktyce oznacza to, że "podaż bitcoina spadnie o połowę". "Jest to niewątpliwie pozytywne zjawisko i zawsze w przeszłości zapowiadało hossę" - wyjaśnił. Zbliżający się halving jest jednym z głównych motorów wzrostu wartości bitcoina. Możliwe więc, że bitcoin w swoim wzroście się nie zatrzyma i zaatakuje kolejną barierę - 69 tys. dol. Nie ma jednak pewności, że notowania wirtualnej waluty nie zaczną gwałtownie spadać.