Od 14 kwietnia, gdy bitcoin osiągnął rekordową cenę blisko 65 tys. dolarów, jego notowania spadają. Jednak po zjeździe na początku tego tygodnia w okolice 55 tys. dolarów, mogło się wydawać, że sytuacja się ustabilizuje. Wtedy pojawił się on - Joe Biden.
Amerykańskie media poinformowały, ze prezydent USA chce podwyżki podatków, także tych związanych z inwestycjami giełdowymi. To wywołało kolejną falę wyprzedaży kryptowalut. W czwartek wieczorem bitcoin zaczął błyskawicznie tracić na wartości i ten ruch jest kontynuowany także w piątek przed południem.
Obecnie bitcoin kosztuje około 48 tys. dolarów, czyli 7 tys. dolarów poniżej kursu sprzed zapowiedzi Bidena. To oznacza około 13-procentową przecenę. Tak niskich notowań ta kryptowaluta nie miała od początku marca.
Co ciekawe, reakcja na rynku kryptowalut okazała się dużo większa niż na tradycyjnej giełdzie akcji.
Choć część graczy stara się ukrywać dochody z kryptowalut, które znacznie trudniej jest kontrolować przez państwowe instytucje, z Departamentu Skarbu USA już wcześniej płynęły sygnały dotyczące zainteresowania tym rynkiem. Mówi się np. o możliwości oskarżenia szeregu instytucji finansowych o wykorzystywanie aktywów cyfrowych do prania pieniędzy.
Do opodatkowania są duże pieniądze. Wystarczy wspomnieć, że jeszcze rok temu jeden bitcoin był wyceniany na około 8 tys. dolarów. Teraz jest 40 tys. dolarów droższy. Media spekulują, że najbogatsi mogliby zapłacić nawet 40 proc. podatku, co przy takim zysku z jednego bitcoina oznaczałoby konieczność przekazania do budżetu 16 tys. dolarów.
Wzrost podatku z 20 do blisko 40 proc. ma objąć inwestorów zarabiających powyżej 1 mln dolarów. Konkretne propozycje w sprawie podatku od zysków kapitałowych prezydent Biden ma ogłosić formalnie w następnym tygodniu.
- Prezydent USA, zapowiadając wzrost podatków uświadamia inwestorów, że nie ma nic za darmo - podkreśla Przemysław Kwiecień, ekonomista XTB.
Zauważa, że nawet tak znaczące podwyżki podatków, nie tylko uderzających bezpośrednio w inwestorów, nie pokrywają planów wydatkowych, które obejmują inwestycje w infrastrukturę, większą dostępność ochrony zdrowia i ulgi podatkowe dla rodzin.
- Nawet jeśli większość tych podwyżek wejdzie w życie, a z części zapewne administracja ustąpi w procesie negocjacyjnym, czeka Amerykanów wzrost deficytu - wskazuje Kwiecień.
W grze jest wzrost stawki CIT i podatek minimalny dla korporacji. Teraz doszła propozycja odwrócenia cięcia najwyższej stawki PIT. Donald Trump obniżył ją z 39,6 proc. do 37 proc. Biden chce przywrócenia poprzedniej.