Kurs funta systematycznie osuwa się - niema każdy kolejny dzień przynosi spadek jego wartości. W środę przed południem brytyjska waluta była wyceniana na 4,81 zł, a więc o 17 groszy niżej niż jeszcze nieco ponad dwa tygodnie temu. To najniższy poziom od ponad miesiąca.
Wszystko przez napływające niepokojące doniesienia w sprawie brexitu. Już tylko trzy tygodnie dzielą nas od 31 października, czyli terminu, do którego Brytyjczycy zobowiązali się opuścić Unię Europejską. Co najważniejsze, do tego czasu wszystkie formalne kwestie z tym związane miały być załatwione. Tak jednak nie jest.
Kanclerz Niemiec Angela Merkel powiedziała premierowi Wielkiej Brytanii Borisowi Johnsonowi, że porozumienie w sprawie brexitu jest "ogromnie mało prawdopodobne", jeśli Londyn nie pozostawi Irlandii Północnej w unii celnej z UE. A takie są właśnie propozycje brytyjskiego premiera.
Bruksela traci cierpliwość do Brytyjczyków. Głos we wtorek zabrał Donald Tusk.
"Stawką nie jest wygrana w jakiejś głupiej grze. Stawką jest przyszłość Europy i Wielkiej Brytanii, a także bezpieczeństwo i interesy naszych obywateli. Nie chcesz umowy, nie chcesz przedłużenia, nie chcesz wycofać wniosku o opuszczenie Unii, quo vadis?" - pisał na twitterze Tusk zwracając się do Borisa Johnsona.
Napięcie rośnie i inwestorzy na rynkach finansowych nie pozostają wobec tego obojętni. Co dalej z funtem? Bez wątpienia zależy to w głównej mierze od rozwoju sytuacji w sprawie brexitu. Każda informacja zbliżająca do pozytywnego finału będzie umacniać brytyjską walutę. Odwrotnie w przypadku braku porozumienia.
Potencjał do dalszego spadku kursu funta jest spory. Jeszcze nie tak dawno temu, bo w sierpniu, kurs był w okolicach 4,65 zł, a więc 15 groszy niżej niż teraz. Jednocześnie poprawa nastrojów może sprawić, że znowu funt przekroczy 5 zł.
Tegoroczne notowania funta
Jaki scenariusz jest bardziej prawdopodobny?
- Boris Johnson przyjął strategię wymuszenia swoich rozwiązań ws. brexitu na Unii Europejskiej stawiając ultimatum, że inaczej dojdzie do bezumownego rozwodu z końcem października. Unijni politycy zdają się na to patrzeć nieco z przymrużeniem oka uznając, że to brytyjski premier jest na słabszej pozycji u siebie i nie zdecyduje się na tak drastyczny ruch - ocenia Marek Rogalski, analityk Domu Maklerskiego BOŚ.
Czytaj więcej: Handel zagraniczny Niemiec. Polska wyprzedza Wielką Brytanię
- Premier może teraz wysłać prośbę o wykładnię do sądu najwyższego i argumentować, że musi zaczekać na ostateczne orzeczenie albo podać się do dymisji i zarządzić przedterminowe wybory parlamentarne, licząc na to, że jego nieprzejednana postawa w temacie brexitu pozwoli mu na przejęcie sporej części elektoratu Partii Brexitu i da legitymizację do dalszych działań - wskazuje Rogalski.
Ekspert podkreśla jednak, że oba scenariusze zmierzają do oddalenia ryzyka bezumownego rozwodu z UE z dniem 31 października, chociaż po drodze najpewniej sprezentują wiele negatywnych emocji, które przełożą się na notowania funta.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl