Rada Polityki Pieniężnej (RPP), czyli organ Narodowego Banku Polskiego (NBP), od ponad roku utrzymuje bez zmian stopy procentowe na rekordowo niskim poziomie. Mogłoby się wydawać, że w polityce pieniężnej nic się nie dzieje, a tak naprawdę iskrzy. Zarówno w samej RPP, jak i na zewnątrz - wśród byłych członków rady i dawnych prezesów NBP.
Eksperci oraz sami bankierzy przerzucają się argumentami "za" i "przeciw" podwyżkom stóp procentowych. To istotna kwestia m.in. w kontekście cen rosnących w Polsce najszybciej od ponad dwóch dekad.
Głos w tej dyskusji postanowili zabrać byli prezesi NBP i członkowie RPP poprzednich kadencji. To samo w sobie jest wyjątkowym wydarzeniem, bo do tej pory raczej nie było takiej mobilizacji z ich strony. Pod apelem do obecnej rady podpisało się w sumie 16 osób, w tym m.in. Leszek Balcerowicz, Marek Belka i Hanna Gronkiewicz-Waltz. Cała trójka stała na czele banku centralnego w przeszłości.
Wśród podpisanych są również byli członkowie RPP: Andrzej Bratkowski, Marek Dąbrowski, Jan Czekaj, Dariusz Filar, Bogusław Grabowski, Jerzy Hausner, Marian Noga, Jerzy Pruski, Dariusz Rosati, Andrzej Rzońca, Andrzej Sławiński, Andrzej Wojtyna, Anna Zielińska-Głębocka.
Łamana Konstytucja i ustawa o NBP?
"Narodowy Bank Polski musi chronić wartość polskiego pieniądza" - podkreślają. Jednocześnie zauważają, że sam NBP do końca 2023 roku prognozuje, iż inflacja nie powróci do docelowego poziomu 2,5 proc. Obecnie wskaźnik ten wynosi aż 5,8 proc.
Byli prezesi NBP i członkowie RPP apelują, że nie można już dłużej odwlekać zmian w polityce pieniężnej.
"Im do wyższej inflacji dopuści (RPP - przyp. red.), tym większe będą koszty nie tylko samej inflacji, ale i jej tłumienia. Dalsza zwłoka byłaby sprzeniewierzeniem się podstawowemu celowi banku centralnego. Łamana byłaby zarówno Konstytucja, jak i ustawa o NBP" - ostrzegają.
W swoim apelu wspominają słowa Mikołaja Kopernika, który w 1528 roku pisał: "Szczególniej te kwitną państwa, w których jest dobra moneta, nikczemnieją zaś i upadają te, które spodlonej używają".
"Rada Polityki Pieniężnej IV kadencji powinna sobie przypomnieć tę kopernikańską lekcję. I powrócić do dbania o wartość złotego - tak jak robiły to Rady poprzednich kadencji" - podkreślają.
Niedobra zmiana
Byli prezesi NBP i członkowie RPP przypominają, że Polska ma dramatyczne doświadczenia. U schyłku PRL przeszła przez okres galopującej inflacji, która jest zabójcza dla nowoczesnej gospodarki. Później musiała ponosić koszty jej zbijania.
M.in. dlatego od wielu lat Konstytucja zobowiązuje NBP do dbania o wartość pieniądza, a ustawa o NBP do utrzymania stabilnego poziomu cen. Jak wskazują w apelu, dwie poprzednie kadencje udawało się utrzymywać inflację w ryzach, jednocześnie nie dopuszczając do spadku PKB. I to mimo kilku kryzysów.
Bankierzy wyliczają, że kiedy obecna kadencja RPP rozpoczynała pracę w 2016 roku, poziom cen nieznacznie się obniżał (o nieco ponad 1 proc. w skali roku), a wahania w ramach cyklu koniunktury były rekordowo niskie i się zmniejszały. Realne oprocentowanie depozytów było umiarkowanie dodatnie (wynosiło prawie 3 proc.).
"Po prawie sześciu latach kadencji tej Rady sytuacja zmieniła się dramatycznie. Inflacja we wrześniu zbliżyła się do 6 proc. i była najwyższa od ponad 20 lat. Realne oprocentowanie depozytów wynosi mniej niż minus 5 proc. i nigdy nie było równie głęboko ujemne" - wskazują.
Podkreślają, że ta niekorzystna zmiana nie nastąpiła z dnia na dzień. Inflacja od ponad dwóch lat przekracza cel inflacyjny z krótkimi jednomiesięcznymi przerwami. Zmienność koniunktury rośnie od czterech lat. Realne oprocentowanie depozytów jest niemal nieprzerwanie ujemne od prawie pięciu lat.
Sama RPP niejednomyślna
RPP zbiera ciosy od byłych członków, ale też wewnątrz obecnej rady dochodzi do tarć. Na ostatnim posiedzeniu 8 września pod głosowanie poddany został wniosek o drastyczną podwyżkę stóp procentowych. Główna stawka miałaby się zmienić z 0,1 do 2 proc.
Choć propozycja nie znalazła poparcia większości, eksperci oceniają, że takie działanie zwolenników bardziej restrykcyjnej polityki pieniężnej miało za zadanie zaszokować i zwrócić uwagę m.in. na problem inflacji i potrzebę działania RPP i NBP.
Tymczasem większość obecnych członków RPP z przewodniczącym Adamem Glapińskim ciągle upiera się przy swoim. Podkreślają, że wysoka inflacja pochodzi z "zewnątrz" i nawet podwyżka stóp procentowych nie zatrzyma silnego wzrostu cen.
Sugerują, że takie działanie jedynie wyhamowałoby impuls wzrostowy dla polskiej gospodarki, którym jest tani pieniądz. Pat więc trwa.