W nocy z poniedziałku na wtorek weszły w życie 25-proc. cła na wszystkie towary z Meksyku i Kanady oraz 10-procentowa podwyżka ceł na towary z Chin. Jest to jedna z największych jednorocznych podwyżek taryf w historii. To od razu wywołało reakcję rynków finansowych. WIG20 spadł o 3,9 proc. i znalazł się na poziomie lekko poniżej 2500 pkt. Zarówno indeks, jak i niektóre spółki będące jego komponentami oddały wzrost z ostatnich kilku tygodni. Przecena w Warszawie silnie korespondowała ze spadkami niemieckiego DAX-a i innych indeksów europejskich.
- Szerokość i skala przeceny była w największym stopniu efektem przeniesienia spadków z otoczenia, które nerwowo zareagowało na wybuch wojny celnej między USA i Kanadą, Meksykiem oraz Chinami. Zaniepokojenie wzbudzały też dane z amerykańskiej gospodarki, które sygnalizowały możliwość pojawienia się stagflacji w USA - napisał w komentarzu Adam Stańczak, analityk DM BOŚ.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Główne indeksy amerykańskiej giełdy zanotowały spadki drugi dzień z rzędu, ponieważ cła wprowadzone prezydenta Donalda Trumpa wywołały u inwestorów obawy przed potencjalnymi wstrząsami dla gospodarki. Indeks Dow Jones spadł o 659 punktów, czyli 1,5 proc., S&P 500 stracił o 1,2 proc. po zanotowaniu najgorszego dnia w roku podczas poprzedniej sesji. Z kolei Nasdaq Composite stracił 0,3 proc., wspierany przez wzrosty w NVIDII.
Demon stagflacji groźny dla USA?
Inwestorzy, zaniepokojeni sytuacją, sprzedają akcje i kupują obligacje - pisze CNBC. - Kierunek jest stagflacyjny - powiedział Mark Zandi, główny ekonomista Moody's Analytics. To wyższa inflacja i słabszy wzrost gospodarczy wynikający z polityki celnej i imigracyjnej. Zdaniem wielu ekonomistów stagflacja to wysoce niebezpieczne i negatywne zjawisko w gospodarce. Ma on miejsce w momencie, gdy gospodarka znajdzie się w recesji, a koszty życia nieustannie rosną. Wszystko to natomiast negatywnie przekłada się na poziom życia społeczeństwa.
Stagflacja to zjawisko niewidziane w USA od czasów hiperinflacji i słabego wzrostu gospodarczego w latach 70. i na początku lat 80., objawia się głównie w "miękkich" danych, takich jak badania nastrojów i indeksy PMI. Oczekiwania inflacyjne konsumentów są najwyższe od prawie 30 lat, a ogólne nastroje osiągają wieloletnie minima. - Oczekiwania inflacyjne rosną. Ludzie są nerwowi i niepewni co do wzrostu - powiedział CNBC Zandi. - Zbliżamy się do stagflacji, ale nie osiągniemy poziomu z lat 70. i 80., ponieważ Fed na to nie pozwoli - dodał.
Rynki przewidują, że Fed może zacząć obniżać stopy procentowe w czerwcu, aby zapobiec spowolnieniu gospodarczemu. Jednak Zandi nie wyklucza, że amerykański bank centralny może podnieść stopy, aby zahamować inflację, podobnie jak zrobił to były przewodniczący Paul Volcker w latach 80.
To już eskalacja. Chiny odpowiadają Trumpowi
Donald Trump i jego administracja widzą sprawę inaczej
Urzędnicy Białego Domu twierdzą, że krótkoterminowy ból zostanie zrekompensowany długoterminowymi korzyściami z ceł. Trump podkreśla, że cła mają wzmocnić bazę produkcyjną USA, które są głównie gospodarką usługową.
Sekretarz handlu Howard Lutnick przyznał, że mogą wystąpić krótkoterminowe wahania cen, ale w dłuższej perspektywie sytuacja będzie zupełnie inna. Sekretarz skarbu Scott Bessent dodał, że administracja koncentruje się na Main Street, a nie Wall Street, i zamierza przywrócić miejsca pracy w przemyśle do kraju.
Ważne wskazówki dotyczące przyszłości gospodarki powinny pojawić się w piątkowym raporcie o zatrudnieniu poza rolnictwem. Jeśli dane o zatrudnieniu będą dobre, może to potwierdzić, że twarde dane pozostają solidne, mimo że nastroje się zmieniają. Jednak jeśli raport pokaże, że rynek pracy słabnie, a płace rosną, może to nasilić rozmowy o stagflacji.