Piotr Bartkiewicz wskazuje, że w miesiąc stopy procentowe wzrosły o 115 pb, ale jego zdaniem to jeszcze nie koniec tegorocznych podwyżek. Według niego do końca 2021 roku stopy wzrosną jeszcze o 75 pb. "Według aktualnych wycen rynkowych stopa referencyjna NBP przekroczy 3,5 proc. w przyszłym roku" - czytamy w analizie.
Mniejsza wartość pieniądza wyhamuje konsumpcyjne zapędy
Decyzje Rady Polityki Pieniężnej o podwyżce stóp procentowych nie wpłyną na wzrost gospodarczy, który "pozostanie relatywnie wysoki", jednak sprawią, że Polacy ograniczą swoje zachcianki. Konsumpcyjny popyt ulegnie znacznemu schłodzeniu, a winna takiemu stanowi rzeczy będzie przede wszystkim rosnąca inflacja, która obniża realny dochód polskich rodzin.
Innymi słowy: za pieniądze, które przeznaczaliśmy na swoje zachcianki, rozrywkę i przyjemności, kupimy znacznie mniej. Dlatego też spadek wartości pieniądza trzymanego w portfelu wymusi na nas modyfikację planów wydatkowych, ich odraczanie lub nawet całkowitą rezygnację z zakupów. Piotr Bartkiewicz podkreśla, że efekty słabnącego nastroju polskich konsumentów widać już w tym momencie, kiedy inflacja zbliża się do poziomu 7 proc.
Zawirowania na rynku nieruchomości
Podwyżki stóp procentowych odczują przede wszystkim posiadacze kredytów mieszkaniowych. Nie każdy jednak w ten sam sposób. Wpływ wyższych stóp referencyjnych będzie zależeć od "inwestora czy kupującego, finansowania zakupów oraz ich celu".
Przedstawiciel Zespołu Analiz i Prognoz Rynkowych Banku Pekao zakłada, że część osób, które poprzez kredyt finansowały swoją inwestycję, "zostanie wypchnięta z rynku lub zmuszona do upłynnienia inwestycji". Wszystko przez to, że opłacalność inwestycji znacząco spadnie.
Podwyżki stóp jednak nie odczują flipperzy - czyli kupujący mieszkania z celem szybkiej ich renowacji, a następnie odsprzedaży - a także inwestorzy gotówkowi długoterminowi, którzy wciąż będą mogli upolować okazje na rynku. Natomiast tych pierwszych jednak zabolą rosnące ceny materiałów, usług budowlanych oraz mieszkań.
Kiedy wyhamują ceny mieszkań?
Analityk Banku Pekao zakłada, że popyt na mieszkania na własnych użytek dotknie wzrost stóp procentowych. Podkreśla, że na niego wpływa jednak więcej czynników, a symptomy "schłodzenia" rynku nieruchomości odbieraliśmy jeszcze przed decyzjami RPP, choćby poprzez mniejszą o 25 proc. liczbę zapytań kredytowych - według danych BIK - w porównaniu z wiosennym szczytem.
Zmniejszenie zainteresowania mieszkaniami na rynku pierwotnym nie musi jednak wpłynąć na spadek cen za metr kwadratowy. Piotr Bartkiewicz zwraca uwagę na komfortową sytuację finansową deweloperów, przez co ewentualny spadek sprzedaży nie będzie na nich wymuszać zmniejszania cennika.
"Spodziewamy się wzrostu cen nieruchomości o 3,2 proc. w 2021 roku i 4,5 proc. w 2022 r. - druga połowa 2022 roku to naszym zdaniem okres wyraźnego wyhamowania wzrostów" - pisze ekspert.
Wciąż jednak nasilać się będzie trend migracji mieszkańców mniejszych miejscowości do największych aglomeracji polskich. A to również wpływać będzie na ceny na rynku mieszkań.
Do ich podwyżek może się również przyczynia polityka mieszkaniowa rządu, która na razie - zdaniem eksperta - ogranicza się do stymulowania popytu. Służą temu takie programy, jak gwarancja wkładu własnego do kredytu mieszkaniowego.
Posiadacze kredytów konsumpcyjnych mogą spać spokojnie
Dalsze podwyżki stóp procentowych nie powinny niepokoić posiadaczy kredytów konsumpcyjnych. Jak zauważa Piotr Bartkiewicz, ten segment pozostanie "w dużej mierze niewrażliwy na podwyżki stóp procentowych".
"Pod względem rozmiarów całego segmentu (jako proc. PKB) Polska plasuje się w europejskiej czołówce i prawdopodobna jest tutaj kontynuacja długoterminowych trendów spadkowych. Innymi słowy, kredyty gotówkowe i konsumpcyjne tracą na znaczeniu jako sposób finansowania zakupów dóbr trwałych i dla innych celów" - czytamy.