Bułgaria chce wejść do strefy euro w 2024 r., Rumunia taki zamiar ma w 2029 r. "Dania, która jako jedyna z owej siódemki ma traktatową zgodę na utrzymanie własnego pieniądza, de facto ma euro, bo utrzymuje niemal sztywny kurs walutowy i wiernie kopiuje politykę Europejskiego Banku Centralnego" - czytamy.
Jak przekonuje "Rz" jej apel długo był głosem wołającego na puszczy. W obliczu globalnego kryzysu finansowego i europejskiego zadłużeniowego, silny był pogląd, że lepiej zachować własną politykę pieniężną i płynny kurs. To stabilizatory, które ułatwiają odzyskanie równowagi gospodarczej.
Ostatnie lata jednak pokazały, że nieudolne używanie tych narzędzi w połączeniu z nastawioną na prezenty wyborcze polityką fiskalną sprawiają, że własna polityka monetarna zamiast atutem staje się obciążeniem - napisano dalej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Własna waluta odgrywa coraz mniejszą rolę?
Gazeta wylicza, że mierzymy się obecnie z destabilizacją rynku mieszkaniowego, inflacją o połowę wyższą niż średnia dla strefy euro, a kurs złotego "oszalał i odbija się od ściany do ściany".
"W tej sytuacji załamała się wiara, że Polska lepiej i szybciej rozwijać się będzie, mając złotego, a nie wspólną walutę" - pisze dziennik. I dodaje, że niemal dwie trzecie z 34 ekonomistów w panelu "Rzeczpospolitej" uważa, że wejście do strefy euro przyspieszy tempo wzrostu gospodarczego, a trzech na czterech jest zdania, że wspomniana wcześniej autonomia i własna waluta "odgrywają coraz mniejszą rolę w stabilizowaniu polskiej gospodarki".
Ponad połowa ekonomistów biorących udział w naszym panelu uważa, że Polska powinna wyznaczyć konkretną datę przyjęcia wspólnej waluty – najpóźniej do 2030 r. – i podjąć stosowne przygotowania - czytamy dalej.
Trzech na czterech przepytanych ekonomistów uważa, że wobec postępującego rozszerzania strefy euro, "pozostawanie poza nią będzie dla Polski coraz bardziej niekorzystne".
Kaczyński: euro to waluta dla bardzo silnej gospodarki
Do kwestii wprowadzenia euro w Polsce wielokrotnie odnosił się Jarosław Kaczyński. Pod koniec listopada stwierdził, że "to jest taki zabieg, którego w tej chwili dokonać nie możemy". I przekonywał, że w umowach zawartych z Unią Europejską nie ma podanego terminu przyjęcia wspólnej waluty. Może to więc nastąpić i za pół wieku.
Wymogiem stawianym przez Niemców w różnych nieoficjalnych rozmowach, ja w tych rozmowach uczestniczyłem, jest przyjęcie euro.Przyjęcie euro to jest doprowadzenie do sytuacji, w której ten długi okres – dziś zachwiany przez inflację – wzbogacania się Polaków, a co najmniej dużej części Polaków, zostanie zatrzymany i pewnie w jakiejś mierze przynajmniej, na jakiś czas cofnięty - mówił prezes PiS w Kędzierzynie Koźlu.
Kiedy zdaniem prezesa partii rządzącej można mówić o zastąpienia złotego przez euro?
Nawet gdyby to rozważać w jakimś bliższym okresie, to tylko wtedy, jeżeli (…) polska gospodarcza na tyle się umocni, że światowe rynki zaczną naszą walutę wyceniać wiele wyżej, bo siła waluty jest w jakiejś mierze efektem siły gospodarki – stwierdził Jarosław Kaczyński.