- Stanowiska szefów Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego są polityczne. W ostatnich dekadach utarło się, że tego pierwszego wybierają Stany Zjednoczone. Możliwe, że Donald Trump utracił zaufanie do Jim Yong Kima i zasugerował mu złożenie rezygnacji – powiedział money pl. ekonomista, prof. Witold Orłowski. Jak dodaje, z tej funkcji nie rezygnuje się tak po prostu.
- Trudno mi sobie wyobrazić, że zadecydowały o tym względy prywatne. To jedna z najbardziej lukratywnych posad na świecie. Nie odchodzi się z niej dlatego, że gdzieś indziej będzie się miało lepiej. Będąc dyrektorem Banku Światowego, ma się wpływ na globalna politykę finansową – komentuje prof. Orłowski.
Inną teorię ma Piotr Kuczyński z DI Xelion. Jego zdaniem nacisk polityczny jest mało prawdopodobny.
- Bank Światowy działa pod dyktando Stanów Zjednoczonych. Waszyngton ma w tej instytucji prawo weta. A Donald Trump potrafi czasem podejmować dziwne decyzje. Jednak, że Jim Yong Kim podjął ostatnio jakąś decyzję, która mgłaby doprowadzić do jego dymisji? Nie wydaje mi się. Prędzej obstawiałbym względy osobiste lub uwikłanie w jakiś skandal – wyjaśnia ekspert.
Jim Yong Kim był szefem Banku Światowego od 2012 roku. Jego kadencja kończy się dopiero za trzy lata. Dymisja nastąpi formalnie 1 lutego, a obowiązki Kima przejmie dotychczasowa dyrektor wykonawcza Banku Światowego - Kristalina Georgiewa.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl