- Frank szwajcarski jest w kompletnym potrzasku - zauważa Michał Stajniak, analityk rynków finansowych w XTB. Wskazuje, że od kilku ostatnich sesji należy do najgorzej zachowujących się walut na świecie.
- W zasadzie ciężko wytłumaczyć ten ruch, choć pojawiają się głosy, że osłabienie franka było po prostu bombą z opóźnionym zapalnikiem - komentuje sytuację ekspert XTB.
Szwajcarska waluta, uważana za bezpieczną przystań na trudne czasy, traci już piąty dzień z rzędu. Za każdym razem są to kilkugroszowe zmiany. W piątek przed południem kurs wymiany franka spadł nawet poniżej 3,75 zł. Ostatni raz był równie niski 15 stycznia 2015 r. Wtedy też miał miejsce tzw. "czarny czwartek", kiedy to szwajcarska waluta wystrzeliła w górę z 3,50 zł do ponad 5 zł w związku z niespodziewanym zaprzestaniem interwencji przez szwajcarski bank centralny.
- W tym momencie możemy mówić o około 70 proc. zredukowaniu wzrostu wartości franka z "czarnego czwartku" i już teraz spekuluje się, że kurs euro-franka może powrócić do poziomu 1,20, czyli wcześniejszego, na którym franka bronił Szwajcarski Bank Narodowy - komentuje Michał Stajniak.
Taki scenariusz oznaczałby także dalszą przecenę franka w złotych, co byłoby świetną informacją dla osób spłacających raty kredytu w tej walucie. Teoretycznie jest przestrzeń do spadku kursu o kolejne 15-35 gr, bo gdy pod koniec 2014 r. euro-frank chodził po 1,20, para frank-złoty była na poziomie 3,40-3,60 zł.
Skąd taka słabość franka? Ekonomiści spekulują, że może to wynikać z większej aktywności Szwajcarskiego Banku Narodowego na rynku walutowym, co miałoby być potwierdzeniem ostatnich słów szefa banku, Thomasa Jordana, który wskazywał na zbyt mocną walutę.
Z drugiej strony jest to prawdopodobnie efekt powiększających się różnic pomiędzy politykami monetarnymi. Podczas gdy Europejski Bank Centralny będzie kierował się powoli w stronę podwyżek stóp procentowych, jego szwajcarski odpowiednik nie zamierza się na razie ruszać z miejsca.
Przypomnijmy, że Szwajcarzy utrzymują od dłuższego czasu ujemne stopy procentowe. Nie ma kraju gdzie stawki oprocentowania byłyby niższe. Taki stan rzeczy nigdy nie sprzyja notowaniom waluty danego kraju. Jest w ekonomii generalna zasada, że im niższe stopy procentowe tym słabsza waluta.