Agencja Warsaw Sports Group przez trzy lata prowadziła karierę Igi Świątek. Krótko przed osiemnastymi urodzinami tenisistki umowę wypowiedział jej ojciec Tomasz Świątek.
Jak twierdził, agencja źle realizowała postanowienia umowy, a w raporcie z działań WSG było dużo nieścisłości.
Po zerwaniu umowy agencja domagała się zwrotu poniesionych kosztów, które wyliczyła na 2 mln złotych. Zdaniem ojca tenisistki, kwota była zawyżona. Obie strony spotkały się w sądzie, gdzie w piątek zawarły w końcu ugodę.
- Osiągnęliśmy nasz cel, którym od początku było doprowadzenie do porozumienia bazującego na uczciwym podejściu do kwestii spornych. Ugoda jest prawomocna i zamyka możliwość dochodzenia jakichkolwiek dalszych roszczeń między stronami. Cieszę się z jej zawarcia i zachęcam wszystkich sportowców, aby śmiało walczyli o swoje prawa - komentuje mec. Jarosław Chałas, pełnomocnik Igi Świątek.
Jak twierdzi prawnik, roszczenia WSG były "odrealnione i nieadekwatne", co nie dawało możliwości spotkania się w połowie drogi i zawarcia satysfakcjonującego kompromisu. Dlatego sprawa trwała tak długo.
- Szukając niekonwencjonalnych sposobów na przełamanie impasu dokładnie przeanalizowaliśmy umowę łączącą obie strony. Bez trudu byliśmy w stanie podważyć ją w całości i z dużym prawdopodobieństwem doprowadzić do jej unieważnienia. To mogło przesądzić o ostatecznym przyjęciu przez WSG naszej propozycji ugody - mówi mec. Chałas.