W 2018 roku gra na foreksie dla prawie 34,5 tys. osób skończyła się stratą w sumie 576 mln zł - wynika z najnowszych statystyk opublikowanych przez Komisję Nadzoru Finansowego. Tym samym przeciętny inwestor, mamiony nachalnymi reklamami w internecie o szybkim i łatwym zarobku, obstawiając wzrost lub spadek kursów walut czy akcji, stracił w ubiegłym roku 16 724 zł.
Okazuje się, że na pięć osób grających na foreksie, aż cztery są pod kreską. Zaledwie 21 proc. inwestorów skończyło rok na plusie i to w mniejszym stopniu niż przeciętna strata tych, którzy nie mieli tyle szczęścia.
Co z blisko pół miliardem złotych przepalonych na foreksie? Te pieniądze nie przepadły. Inwestowanie ma to do siebie, że gdy ktoś traci, inny zarabia. Pieniądze tzw. planktonu (drobnych inwestorów) przejadają grube ryby (inwestorzy instytucjonalni, m.in. fundusze, banki, profesjonalne firmy tradingowe).
CBŚP zatrzymało 19 osób podejrzanych o oszukiwanie pokrzywdzonych poprzez platformy inwestycyjne rynku forex
KNF podkreśla, że 98,87 proc. transakcji na foreksie za pośrednictwem krajowych domów maklerskich zawierają klienci detaliczni. Właśnie w celu ich ochrony i minimalizowania strat, w sierpniu ubiegłego roku europejski nadzorca, odpowiednik KNF w Polsce, wprowadził restrykcyjne przepisy. Inwestor nie może już stracić więcej pieniędzy niż wpłacił na konto, co wcześniej było możliwe.
Po zmianach domy maklerskie muszą także bardziej eksponować ostrzeżenia dotyczące potencjalnych strat z gry na foreksie. Zakazano im również oferowania bardzo ryzykownych opcji binarnych oraz stosowania zachęt w postaci darmowych tabletów czy bonusów pieniężnych za otwarcie rachunku.
Ogromne straty, ale było gorzej
Ze statystyk KNF wynika, że zmiany mają pozytywny wpływ, a przynajmniej poprawiły się wyniki. Choć straty są ogromne, zmniejszyły się w porównaniu z 2017 rokiem. Wtedy sięgały 635 mln zł. Co więcej, strata na pojedynczego klienta spadła do najniższego poziomu od co najmniej 2014 roku.
Niestety, mniejsze straty i procentowy spadek liczby klientów ze stratami nie oznacza, że mniej osób przejechało się na foreksie. Liczba ta wzrosła z 32 tys. do prawie 34,5 tys. Wynika to jednak z ogółem większego zainteresowania tego typu inwestycjami w Polsce.
Problem w tym, że wraz ze spadkiem strat zmniejszyły się też zyski inwestorów. Przeciętny gracz, któremu się poszczęściło, zarobił w 2018 roku niewiele ponad 15 tys. zł wobec prawie 18 tys. rok wcześniej. Łączne zyski na foreksie spadły o prawie 9 mln zł.
Spadek zysków może być konsekwencję najbardziej kontrowersyjnej zmiany w przepisach z ubiegłego roku. Mowa o zmniejszeniu dźwigni finansowej, która umożliwia inwestowanie kwoty wielokrotnie większe niż wpłacona na konto. Przed zmianami, mając 1 tys. zł na koncie foreksowym, można było kupować waluty nawet za 100 tys. zł (dźwignia 1:100). Przy nawet małych kwotach można było zarabiać duże pieniądze, ale też i tracić. Teraz maksymalna dźwignia to 1:30.
To rozwiązanie mocno krytykują domy maklerskie, które zdają sobie sprawę, że ograniczenie dźwigni z jednej strony ograniczy możliwość zarabiania przez nich pieniędzy (przez mniejsze obroty), a z drugiej zachęci klientów do przejścia do konkurencji, która nie jest objęta restrykcyjnymi przepisami (firmy zarejestrowane poza Unią Europejską).
Inwestorzy chcą większego ryzyka
Według ankiety przeprowadzonej przez Izbę Domów Maklerskich (IDM), co drugi doświadczony inwestor przeniósł już swój rachunek maklerski do brokerów spoza Unii Europejskiej, którzy oferują lepsze warunki transakcyjne, w tym wyższą dźwignię.
- Ucieka najbardziej aktywny klient, świadomy i doświadczony, akceptujący podwyższone ryzyko w zamian za możliwość osiągnięcia wysokich zysków. Tego typu klienci nie są w stanie skalibrować swoich strategii do wymogów narzuconych przez ESMA - wskazuje Marek Wołos, ekspert IDM.
- Jeżeli nie podejmiemy zdecydowanych kroków w celu poprawy konkurencyjności krajowej branży maklerskiej, może dojść do marginalizacji tej istotnej części rynku finansowego w Polsce na korzyść zagranicznych podmiotów - podkreśla.
Ankieta IDM sugeruje, że doświadczeni inwestorzy w większości nie są zadowoleni z ograniczenia im możliwości korzystania z dźwigni finansowej. Dwie trzecie badanych deklaruje, że chciałoby powrotu do wcześniejszych limitów (1:100). Zaledwie 6 proc. respondentów ocenia, że nowe przepisy przyczyniły się do poprawy ich wyników, a aż 36 proc. narzeka, że pogorszyły ich statystyki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl