Do stosowania terminali płatniczych przekonuje się coraz więcej branż. Wśród nich te, które broniły się przed elektronicznymi płatnościami.
- Przede wszystkim chodzi o sektor "beauty", czyli salony kosmetyczne, SPA, kosmetyczki, fryzjerzy oraz szeroka gastronomia, czyli bary i restauracje. Tu sytuacja zmieniła się diametralnie i coraz częściej w takich punktach można zapłacić kartą - mówi Mieczysław Groszek, prezes Fundacji Polska Bezgotówkowa, w rozmowie z "Interia Biznes".
W terminale coraz częściej wyposażają się kościoły, zbierające datki. Obok katolickich również prawosławne i protestanckie.
- Oczywiście liczbowo dominują parafie katolickie, bo jest ich najwięcej. Na koniec ubiegłego roku 96 parafii przyjmowało płatności kartą za czynności kancelaryjne i inne płatności wnoszone przez wiernych, a łącznie zainstalowano w nich 200 terminali - mówi w rozmowie z "Interia Biznes Mieczysław Groszek.
Karty akceptuje też coraz więcej warsztatów samochodowych. Do przyjmowania płatności bezgotówkowych nie dają się za to przekonać domowi fachowcy i specjaliści od remontów.
W Polsce średnio na 1 tys. mieszkańców przypadają 23 terminale. Z roku na rok zbliżamy się do europejskiej średniej, która wynosi 24 terminale na 1 tys. mieszkańców.