W pierwszych dniach nowego roku wartość bitcoina, czyli najpopularniejszej kryptowaluty, wzrosła z około 110 tys. do ponad 150 tys. zł. W ten sposób notowania giełdowe kontynuowały wzrosty zapoczątkowane w marcu ubiegłego roku, gdy bitcoiny kosztowały około 20 tys. zł za sztukę.
Początek tego tygodnia przyniósł jednak wyraźne spadki. W poniedziałek wartość bitcoina spadła nawet poniżej 120 tys. zł. Teraz są po około 125 tys. zł.
Tak duże wahania pokazują, jak wielkie ryzyko wiąże się z inwestycjami w kryptowaluty. Szczególnie, że na fali ostatnich rekordów i rozgłosu, bitcoin przyciąga coraz więcej osób zainteresowanych szybkim zarobieniem pieniędzy. Niestety wiele z nich nawet do końca nie wie czym są kryptowaluty i jakimi prawami rządzi się handel na giełdach.
KNF ostrzega
Głos w temacie zabrała Komisja Nadzoru Finansowego, która po raz kolejny ostrzega o ryzykach związanych z kryptowalutami. W specjalnym opracowaniu na kilkunastu stronach podsumowuje najważniejsze informacje na ten temat.
KNF podkreśla, że oprócz czysto rynkowego ryzyka wynikającego z możliwych wahań wartości bitcoina (tak jak ma to miejsce w przypadku akcji czy kursów zwykłych walut), są dodatkowe pułapki.
"Rynek kryptowalut nie posiada szczególnej regulacji. Ponieważ nie jest to część rynku finansowego w rozumieniu przepisów ustawy z dnia 21 lipca 2006 r. o nadzorze nad rynkiem finansowym, w związku z tym nie podlega nadzorowi Komisji Nadzoru Finansowego" - podkreślają urzędnicy.
Czytaj więcej: Interwencje NBP mogły dać bankowi wielomiliardowe zyski. "Taka polityka zachęca do spekulacji"
To oznacza m.in., że ewentualne dochodzenie roszczeń od nierzetelnych przedsiębiorców (giełd, pośredników itp.) będzie mocno utrudnione. A często są to podmioty mające siedzibę za granicą.
"Kryptowaluty takie jak bitcoin czy ether nie są emitowane ani gwarantowane przez bank centralny państwa, nie są także pieniądzem" - przypomina KNF. Ich wartość nie jest zależna od wartości innego aktywa (np. złota, euro, dolara) i jest określana na podstawie ich popularności wśród innych inwestorów.
"Ze względu na stosunkowo ograniczony rynek obrotu, posiadacze znacznej ilości kryptowaluty mogą znacząco wpływać na jej kurs. W przypadku mniej znanych kryptowalut możemy spotkać się z sytuacją, gdzie dochodzi do sztucznego zawyżania wartości (np. przez zmasowane publikowanie w mediach społecznościowych komunikatów zawierających entuzjastyczne opinie na temat danego aktywa), aby przyciągnąć inwestorów" - ostrzega KNF.
Dodaje, że gdy odpowiedni poziom tej wartości zostanie osiągnięty, organizatorzy takiego działania sprzedają posiadane kryptowaluty. Wówczas osiągają oni znaczny zysk, a pozostali inwestorzy ponoszą straty w wyniku znacznego spadku ceny danej kryptowaluty.
Nieuczciwe praktyki
KNF przypomina, że na rynku szeroko rozumianych kryptowalut występuje duża skala nieprawidłowości.
"Wśród podmiotów znajdujących się we wczesnej fazie rozwoju, które dokonały emisji kryptoaktywów w celu pozyskania kapitału na rozpoczęcie działalności (tzw. ICO), w przypadku znacznej ich części (około 30 proc.) wartość rynkowa wyemitowanych kryptoaktywów spadła do zera" - wskazuje KNF.
Ocenia, że nieuczciwych zbiórek wykorzystujących mechanizm ICO, w ramach których obiecywane kryptoaktywa nie zostają w rzeczywistości wyemitowane albo których emitenci po uzyskaniu od inwestorów finansowania "znikają", może być około 80 proc.
W sytuacji upadku giełdy, na której inwestor będzie przetrzymywał kryptowaluty, może także dojść do utraty części lub całości środków tam zgromadzonych. Na tym rynku nie ma bowiem żadnych ustawowych gwarancji.
Ryzyk jest znacznie więcej. W opracowaniu KNF można także przeczytać o zagrożeniach związanych z tzw. "kopaniem" kryptowalut, z portfelami kryptowalut czy korzystaniem z mikserów kryptowalut.