Niespełna tydzień temu, w czwartek 18 sierpnia, kurs eurodolara dochodził do 1,1365. Teraz – w środę 24 sierpnia wieczorem – mamy 1,1250 i nawet niższe wartości.
Rynek postanowił się więc otrząsnąć i wybrać jakąś drogę. W związku z czym? W związku z tym, że w piątek publicznie w Jackson Hole wypowie się Janet Yellen, szefowa Fed. Niewykluczone zatem, że obstawiany jest na wszelki wypadek jastrzębi scenariusz, a więc jakaś sugestia czy zapowiedź podwyżki oprocentowania w Stanach. W ten sposób Yellen wpisałaby się w głosy takich przedstawicieli FOMC jak Dudley, Williams, Lockhart czy Fischer, którzy w ten czy inny sposób dawali do zrozumienia, że być może czas już zacieśnić politykę. "Czas już" – tzn. we wrześniu lub przynajmniej jeszcze w tym roku.
Przypomnijmy obraz techniczny. 3 maja 2016 notowano wyjście ponad 1,1610 – było to badanie górnej strefy ograniczającej konsolidację, która zaczęła się już w styczniu 2015 (i obejmuje obszar od 1,05 do 1,17). Od tegoż 3 maja można było poprowadzić przynajmniej dwie linie spadkowe, np. po szczytach z 9 i 22 czerwca oraz poprzez szczyty z 23 i 24 czerwca. Obie linie przegrały już batalię, zaś od końcówki lipca wykres generalnie idzie torem zwyżkowym, czyli euro się umacnia. Można np. połączyć dołki z 25 lipca i 5 sierpnia. Albo z 5 i 12 sierpnia – taka linia jest właśnie testowana.
Tak, testowana – ponieważ wykres zawrócił. Jeśli Yellen faktycznie zabrzmi jastrzębio, to można się spodziewać zejścia do 1,12 czy nawet jeszcze niżej. Tym bardziej tak będzie, jeśli faktycznie we wrześniu dojdzie do podwyżki stóp, ale to jest już dużo mniej prawdopodobne. Fed gra z rynkami w kotka i myszkę. "Prawdopodobnie mamy dobry czas, by podwyższyć stopy, o ile okoliczności nie ulegną zmianie" versus "Po raz kolejny nie możemy być pewni, czy obserwowana poprawa jest stała".
W środę w USA dane makro były raczej słabsze od prognoz: sprzedaż domów na rynku wtórnym za lipiec to 5,39 mln transakcji, liczono na 5,51 mln. Indeks cen nieruchomości FHFA wzrósł o 0,2 proc. m/m, liczono na 0,3 proc.
Dodajmy, że jeśli Yellen zabrzmi gołębio, jeżeli da do zrozumienia, że "z tym zacieśnianiem to nie tak prosto" – wtenczas wykres swobodnie odbije się nawet i do (nie)dawnych szczytów. Technicznie byłoby to powierdzenie tendencji wzrostowej.
Sytuacja złotego
Bezrobocie w Polsce za lipiec to 8,6 proc. - w czerwcu notowano 8,8 proc. Waluty były jednak raczej pod wpływem nastrojów globalnych. Na USD/PLN mamy już 3,8320 – cóż, dolar po prostu się umocnił. Trochę bardziej złożona jest sytuacja na EUR/PLN, gdzie z jednej strony niski eurodolar to objaw słabości euro, ale z drugiej – sugestia, by wychodzić z rynków wschodzących. Takim to sposobem na parze euro-złoty nie było rewolucji. Notujemy kurs ok. 4,31.
Znacznie za to tracimy na funcie – GBP/PLN to już 5,0720. A przecież jeszcze parę dni temu mieliśmy 4,90. Dla tych, którzy realizują zyski z procesu umocnienia – świetny zysk.