Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Bal się kończy. Złoty tonie

0
Podziel się:

Najbliższe tygodnie powinny upływać pod znakiem słabego złotego.

Bal się kończy. Złoty tonie

W tydzień dolar podrożał w relacji do złotego o 16 groszy, natomiast euro i szwajcarski frank po 8 groszy. I to prawdopodobnie nie koniec osłabienia złotego.

W ciągu ostatnich 6 dni sesyjnych kurs USD/PLN skorygował większość ze swojego grudniowego spadku. W przypadku EUR/PL i CHF/PLN skorygowana został połowa analogicznego ruchu. Takie zachowanie sugeruje, że zmiany na krajowym rynku walutowym obserwowane przed świętami Bożego Narodzenia były zwykłą realizacją zysków, po tym jak wcześniej polskie pary wyznaczyły wielomiesięczne szczyty na wykresach. Tym samym, najbliższe tygodnie powinny upływać pod znakiem słabego złotego.

We wtorek o godzinie 17:30 kurs USD/PLN testował poziom 4,0170 zł, EUR/PLN 4,3080 zł, a CHF/PLN 3,9730 zł. Tymczasem jeszcze w grudniu dolar kosztował zaledwie 3,8568 zł, euro 4,2276 zł, a frank 3,8993 zł. Obserwowana w pierwszych dniach 2016 roku wyprzedaż złotego to w głównej mierze efekt obaw inwestorów o perspektywy gospodarki Chin. Złotemu też lekko ciążą opublikowane wczoraj przez Główny Urząd Statystyczny (GUS) inflacyjne dane za grudzień.

Rok 2016 na giełdach w Chinach rozpoczął się od paniki. Tamtejsze indeksy pospadały po około 7 proc., co było największą jednodniową przeceną od lata 2015 roku. Zarówno wtedy, jak i teraz, u źródeł wyprzedaży leżały obawy o kondycję chińskiej gospodarki i strach przed jej twardym lądowaniem. Obecnie wyzwalaczem obaw, pretekstem do paniki na giełdzie, były fatalne dane z chińskiego przemysłu oraz osłabienie juana. Indeks PMI obrazujący kondycję firm z sektora produkcyjnego spadł w grudniu do 48,2 pkt. z 48,6 pkt. w listopadzie, podczas gdy oczekiwano jego wzrostu do 49 pkt.

Dane nie tylko były poniżej oczekiwań, ale też pokazały, że kolejny już miesiąc koniunktura w przemyśle pogarszała się. Dodatkowo cieniem na nastrojach położyła się przecena juana, który w relacji do dolara jest najtańszy od kwietnia 2011 roku. I z pewnością będzie tracił na wartości, gdyż polityka podwyżek stóp procentowych w USA będzie powodować odpływ kapitałów z Chin (i innych gospodarek wschodzących) do USA.

Przecena akcji w Chinach popsuła nastroje na światowych giełdach. Również w Warszawie. W dwa dni indeks WIG20 stracił już prawie 4,2 proc. Inwestorzy pozbywają się ryzykownych aktywów, bo boją się kryzysu gospodarczego w Państwie Środka. Kryzysu, który z uwagi na wielkość tamtejszej gospodarki, musiałby być kryzysem globalnym. W naszej ocenie wieszczenie kryzysu już teraz jest przedwczesne. Niemniej jednak strach jest jak najbardziej realny. Stąd też wiele wskazuje na to, że początek roku upłynie pod znakiem obaw właśnie o Chiny. To zła wróżba dla złotego.

Złoty traci też przez czynniki lokalne. Już w grudniu zwracaliśmy uwagę, że jego ówczesne umocnienie jest tylko korektą, gdyż wszystkie ciążące mu ryzyka wciąż pozostają aktualne. Oprócz ryzyk globalnych, są to także ryzyka lokalne. W tym przede wszystkim ryzyko polityczne, w której to grupie mieszczą się zarówno obawy o kształt polityki fiskalnej rządu, pogorszenie postrzegania Polski na arenie międzynarodowej, jak i też ryzyko obniżki stóp procentowych przez nową Radę Polityki Pieniężnej (RPP).

To ostatnie ryzyko wzrosło po publikacji wstępnych szacunków inflacyjnych danych za grudzień. Deflacja w Polsce wciąż trzyma się mocno. W grudniu wskaźnik CPI ukształtował się na poziomie -0,5 proc. rok do roku wobec -0,6 proc. rok do roku w listopadzie. Deflacja była więc głębsza od prognoz. Rynkowy konsensus kształtował się bowiem na poziomie -0,4 proc. rok do roku. Takie dane sugerują, że inflacja w Polsce pojawi się dopiero w lutym bieżącego roku, a osiągnięcie celu inflacyjnego kolejny raz oddali się w czasie. To wystarczający argument dla nowej RPP, żeby jednorazowo obcięła stopy procentowe o 25 punktów bazowych. Takiej też obniżki oczekujemy jeszcze w pierwszym kwartale bieżącego roku, a następnie stabilizacji stóp do końca roku. Na pierwsze podwyżki przyjdzie nam zaczekać do 2017 roku. I to bardziej do jego połowy, niż początku.

Czynniki globalne i lokalne sprawiają, że w kolejnych tygodniach złoty powinien pozostawać słaby. Szczególnie w relacji do dolara, który na trwałe zagościć powyżej poziomu 4 zł, żeby rok 2016 skończyć w okolicy 4,15 zł.

W relacji do euro i szwajcarskiego franka oczekujemy mocniejszego złotego w połowie roku. Pod jednym jednakże ważnym warunkiem. Nie pojawią się poważne problemy z budżetem. Obecnie to wykluczamy i zakładamy, że na koniec 2016 roku za euro trzeba będzie zapłacić 4,15 zł, a frank potanieje do 3,70 zł.

komentarze walutowe
wiadomości
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
Admiral Markets
KOMENTARZE
(0)