Trudno oczekiwać, że ktokolwiek wczoraj jeszcze miał złudzenie, że Fed może podnieść stopy procentowe w październiku, a mimo wszystko rozczarowujące dane o sprzedaży detalicznej i PPI przyniosły świeżą presję sprzedaży USD.
Oznaki słabnięcia gospodarki uderzyły w Wall Street, choć na azjatyckiej sesji odżywają nadzieje na fiskalny bodziec ze strony chińskich władz.
Rynek skończył z handel w stylu „risk-on/risk-off" i przerzucił się na domykanie długich pozycji w USD, które przez ostatni rok były trzymane z nadzieją, że Fed przystąpi do normalizacji polityki monetarnej. Ale po słabym NFP, a teraz sprzedaży detalicznej szanse na październikową podwyżkę są zerowe, a przekonanie, że zgodnie z głosem większości członków FOMC podwyżka nastąpi przed końcem roku, słabnie z każdą godziną.
Coraz silniejsza jest opinia, że Fed przegapił swoją szanse na wyciągnięcie stóp z zerowych poziomów, a im bliżej zimy i kolejnego pogorszenia odczytów makro, będzie coraz trudniej znaleźć uzasadnienie za podwyżkami. Dzisiejsze raporty z USA raczej nie wesprą USD, gdyż najważniejszy CPI raczej podzieli los indeksu cen producenckich. Oczekuje się spadku wskaźnika rocznego do -0,2 proc. z 0,1 proc. w sierpniu. Dziś także usłyszymy komentarze z Fed od Bullarda, Dudleya i Mester z oczekiwaniem, co ostatnie dane zmieniły w ich nastawieniu.
Rynki azjatyckie biorą oddech po dwóch dniach spadków, gdyż rynek odpoczywa od danych z Chin (we wtorek i środę odczyty z handlu i inflacji były słabe), a skupia się na spekulacjach, że władze w Pekinie odpowiedzą na hamowanie gospodarki. To wspiera ryzykowne aktywa w tamtejszej części globu z premią dla AUD i NZD.
Pierwszemu niewiele dziś zaszkodziły rozczarowujące dane z rynku pracy z Australii (spadek zatrudnienia we wrześniu o 5,1 tys.), gdyż dane ostatnio przestały być wiarygodne z uwagi na problemy urzędu statystycznego z uporządkowaniem czynników sezonowych. Więcej reakcji pojawiło się na artykuł w Australian Financial Review, gdzie napisano, że „są obecnie spore szanse, że RBA obetnie stopy procentowe na następnym posiedzeniu" (3 listopada) w reakcji na wczorajsza decyzję banku Westpac o podwyżce oprocentowania kredytów hipotecznych, za czym prawdopodobnie pójdą pozostałe 3 duże banki w kraju. Kiwi z kolei korzysta na osłabieniu oczekiwań na cięcie stóp procentowych na najbliższym posiedzeniu 29 października po mniej gołębim niż oczekiwano wystąpieniu prezesa RBNZ Wheelera. Rewizja oczekiwań względem posunięć banków centralnych wspiera spadki na AUD/NZD.
Na EUR/USD i USD/JPY dominuje słabość USD, ale trudno tu mówić o silnym pozycjonowaniu się rynku w długich pozycjach w EUR i JPY. Silne euro to problem dla ECB, a umocnienie jena zmartwi Bank Japonii, co jest szczególnie istotne na kilkanaście dni przed posiedzeniami tych banków centralnych (ECB 22.10., BoJ 30.10.). Ale crossy te od ponad roku są silnie przesycone długimi pozycjami w USD i na samej ich redukcji możemy obserwować kontynuację aprecjacji EUR i JPY. Przemawiający dziś wiceprezes ECB Constancio nie wniósł nic do debaty o rozszerzeniu QE. Być może więcej usłyszymy od Nowotnego (9:00) i Hanssona (11:30).
Dziś jeszcze inflacja konsumencka z Polski. Krajowy wskaźnik jest rewizją szacunku GUS z 30 września, który bardziej będzie istotny pod kątem szczegółów pogłębienia inflacji niż samego odczytu (o ile -0,8 proc. zostanie potwierdzone). Złoty nie powinien reagować na dane. Wieczorem (23:30) otrzymamy kwartalny odczyt CPI z Nowej Zelandii i jeśli nie rozczaruje (prog. 0,3 proc. r/r), nie będzie podstaw do rezygnacji z umocnienia kiwi.