Dolar australijski we wtorek przewodzi odbiciu walut surowcowych po tym, jak RBA zgodnie z oczekiwaniami utrzymał stopy procentowe bez zmian, ale w komentarzu pominął odniesienie do koniecznej dalszej deprecjacji waluty. Dolar amerykański zmaga się z nieprzychylnymi danymi, oczekując kluczowego raportu w piątek. Złoty jest stabilny.
Bank Rezerwy Australii zastąpił fragment o konieczności dalszej deprecjacji AUD na rzecz stwierdzenia ,,dostosowania" waluty do znaczącego spadku cen surowców. Pozostałe fragmenty komunikatu wyrażały troskę o stan gospodarki, zatem łącznie komentarz był raczej neutralny niż lekko gołębi.
Ale oczekiwano właśnie podtrzymania łagodnego tonu i niespełnienie oczekiwań pcha AUD wyżej. RBA widzi kurs waluty zrównoważonym i nie chce go dalej osłabiać werbalnymi interwencjami, prawdopodobnie licząc na podtrzymanie presji na AUD że strony czynników zewnętrznych (normalizacja polityki Fed, schłodzenie ożywienia Chin).
Jednak bank może stać się ofiarą własnej lekkomyślności, gdyż wciąż bez jasnych i jednoznacznych sygnałów wspierających wcześniejszej podwyżki Fed i silnego hamowania Państwa Środka, bez "pomocy" RBA dolar australijski może cieszyć się silniejszym odbiciem. A im wyżej dotrze AUD, tym większe prawdopodobieństwo interwencji banku centralnego.
RBA już nie raz usuwał z komentarza gołębie odniesienia do waluty, by później je ponownie tam umieszczać. Przy utrzymującej się słabości rynku surowców nie jest wykluczone, że RBA ponownie zainteresuje się osłabieniem krajowej waluty. Najbliższe godziny jednak mogą obfitować w siłę AUD, za którym oprócz neutralnego RBA stoją jeszcze lepsze od oczekiwań dane o sprzedaży detalicznej z Australii.
Po pięciotygodniowej przerwie otworzył się rynek kapitałowy w Grecji, czego rezultatem był spadek głównego indeksu o 16,2 proc. Otrzymaliśmy także odczyt lipcowego PMI dla przemysłu, który tąpnął do 30,2 z 46,9 w czerwcu, dając jasny sygnał, w jakiej poważnej sytuacji jest grecka gospodarka. Ale po europejskich aktywach (euro, rentowności obligacji państw peryferyjnych) nie było widać wzrostu napięć, co pokazuje, że inwestorzy, przynajmniej na razie, darzą grecką tragedię coraz mniejszym zainteresowaniem.
Dane z USA w dalszym ciągu wychodzą mieszane, nie dając wsparcia dolarowym bykom przekonanym o wrześniowej podwyżce Fed. Indeks ISM dla przemysłu wyszedł słabiej od oczekiwań, choć szczegóły były lepsze niż czołowa figura wskazywała. Subindeks zatrudnienia spadł stanowiąc ryzyko dla piątkowego raportu z rynku pracy, ale nowe zamówienia rosną, podtrzymując oczekiwania na przyspieszenie ożywienia w drugim półroczu. Rynek jednak pozostaje ostrożny przy umiarkowanym popycie na USD. Rynek długu w USA nie pomaga, gdyż rentowności 10-latek spadły wczoraj 6 pb do 2,16 proc.
Bez pozytywnego odzewu z rynku długu dolarowi będzie trudno nabrać tempa.
Reszta wtorkowego kalendarium nie zachwyca. Przy PMI dla sektora przemysłowego Norwegii (9:00) trudno kierować się konsensusem (44), kiedy prognozy podają 4 instytucje. W przypadku PMI dla sektora budowlanego Wielkiej Brytanii (10:30) jest lepiej (13 prognoz), choć to wciąż mało, by być wiarygodnym wskaźnikiem dla reakcji FX. Pogłębienie deflacji PPI w strefie euro (11:00) nie będzie zaskoczeniem przy spadających cenach surowców i euro powinno zignorować odczyt. Po południu (16:00) mamy zamówienia przemysłowe z USA, gdzie oczekiwane jest solidne odbicie po maju (1,8 proc. m/m, poprz. -0,1 proc.).
Dane nie są pierwszej kategorii i reakcja USD może być umiarkowana. NZD czeka na aukcję mleka, a w nocy poznamy dane o zatrudnieniu z Nowej Zelandii (00:40).
Porównaj na wykresach spółki i indeksy src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1438072243&de=1438701000&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=VST&colors%5B0%5D=%230082ff&st=1&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>