Wycofanie się z wyścigu o fotel następcy premiera Davida Camerona, Andrei Leadsom sprawia, że jedynym mocnym kandydatem staje się Theresa May, która już wcześniej była liderem wyścigu, który swój finał będzie miał na początku września. To obecna minister spraw wewnętrznych, która jest znana ze swojego twardego, proeuropejskiego stanowiska.
To sugeruje, że May będzie twardym negocjatorem warunków wyjścia Wielkiej Brytanii z UE, o czym obywatele zdecydowali w referendum z 23 czerwca. Same negocjacje rozpoczną się jednak z chwilą uruchomienia procedury Artykułu 50 Traktatu Lizbońskiego, więc najwcześniej we wrześniu.
Tymczasem w najbliższych dniach istotniejszym wydarzeniem będzie czwartkowe posiedzenie Banku Anglii. Rośnie przekonanie, że BOE zdecyduje się na wyprzedzający ruch w postaci cięcia stóp o 25 p.b., aby lepiej przygotować gospodarkę na nieuchronne spowolnienie. W tym miejscu powstają, zatem pytania o interpretację działań BOE na funta. Paradoksalnie oba scenariusze – podwyżki, jak i jej braku, mogą sugerować odbicie się funta.
Po pierwsze o cięciu mówi się coraz więcej – nie będzie ono zatem dużym zaskoczeniem, a jesteśmy po dużych zniżkach funta po 23 czerwca. Po drugie – jeżeli BOE wstrzyma się z posunięciem, to będzie to niespodzianka dająca krótkoterminowy impuls w górę, nawet jeżeli w komunikacie zobaczymy wskazówki, co do możliwego poluzowania w sierpniu.
Techniczny układ na GBP/USD nie jest łatwy do interpretacji. Niewykluczone, że dzisiejsza próba ruchu w górę, może być falstartem, gdyż nadal mocna jest psychologiczna bariera przy 1,30. Niewykluczone, że wcześniej rynek przetestuje okolice dołka z 6 lipca przy 1,2796. Dopiero potwierdzenie jego znaczenia będzie impulsem budującym nawet kilkudniową korektę w górę. Wydaje się, że nie nastąpi do przed czwartkiem, kiedy mamy wspomniane posiedzenie Banku Anglii.