Mimo dość słabych wczorajszych danych z Europy (wskaźniki PMI w Niemczech i Strefie Euro wypadły gorzej od prognoz), eurodolar utrzymuje względnie wysokie poziomy i na razie byki nie odpuszczają.
Około godziny 6:25 wykres oscyluje w pobliżu 1,2550. Naturalnie w dalszym ciągu może być to - i zapewne jest - tylko korekta w ogólnym trendzie spadkowym. Dziś zresztą dzień będzie toczył się bez istotnych odczytów makro lub innych ważnych wydarzeń, co może oznaczać małą zmienność.
W poniedziałek poznamy natomiast indeks PMI dla usług USA (o 15:45) oraz (tak naprawdę ważniejszy) indeks instytutu Ifo dla gospodarki niemieckiej (o godzinie 10:00). Wczoraj po południu dowiedzieliśmy się natomiast, że PMI dla przemysłu Stanów (odczyt wstępny) obniżył lot z 55,9 pkt do 54,7 pkt (wobec prognozy 56,3 pkt). Niewykluczone, że w tym można upatrywać pewnej dezorientacji rynku, który nie zbił znacząco notowań głównej pary. Co więcej, pojawiło się w ubiegłym tygodniu więcej wniosków o zasiłek niż zakładano, ale np. wskaźniki Conference Board i Fed z Filadelfii wyprzedziły prognozy. Rynek był więc pod wpływem odczytów dość niejednoznacznych.
Oporem jest linia 1,26, ale także okolice linii 1,2630, wyżej można rozważać np. 1,2740. Po drugiej stronie mamy wsparcia: strefę 1,25 – 1,2510, być może 1,2420 – 25, w końcu minima w zakresie 1,2365 – 70.
Kupujący zagraniczne waluty powinni korzystać?
Niewykluczone, że tak właśnie jest, skoro USD/PLN oscyluje przy 3,3550, zaś na EUR/PLN mamy 4,2120. Oczywiście może być i tak, że to już zaczątek zupełnej zmiany trendu i wkrótce złoty będzie po prostu mocny – ale prawdopodobieństwo takiego scenariusza wciąż jest małe.
Obecne poziomy na USD/PLN to akurat testowanie wsparcia, kolejne można lokować np. przy 3,3270, patrząc na wykres o interwale dziennym. Do zejścia tam – lub, tym bardziej, jeszcze niżej – potrzebne byłyby naprawdę wyraźne impulsy. Podobnie na EUR/PLN mamy testowanie dolnego ograniczenia konsolidacji, ale jeszcze nie jest to jej mocne przebicie.
Oczywiście to, co się stanie, zależy do pewnego stopnia od poniedziałkowych odczytów z USA i Niemiec (jeśli chodzi o najbliższe dni). Tym niemniej np. Marek Belka powiedział wczoraj, że nadal istnieje przestrzeń do obniżki stóp procentowych w Polsce, a taki ruch nie byłby czynnikiem wzmacniającym naszą walutę.