To właśnie notowania na Wall Street, szczególnie indeksu S&P500 są obecnie barometrem koniunktury oraz sentymentu rynkowego, które to z kolei przesądzają o wartości takich aktywów jak waluty z rynków wschodzących, w tym polski złoty.
W pierwszej części dnia notowania kontraktów na S&P500 oraz notowania niemieckiego DAX30 wzrastały w odpowiedzi na m.in. lepsze od oczekiwań dane odnośnie zamówień w niemieckim przemyśle (odnotowały nieoczekiwany wzrost o 3,3% m/m). W rezultacie zyskiwały waluty z segmentu rynków wschodzących, w tym waluty z naszego regionu.
Notowania pary EURPLN obniżyły się z poziomu 4,38 notowanego w środę wieczorem do poziomu 4,2931 - najniższego od 20 kwietnia. W umocnieniu złotego nie przeszkadzała na przykład deklaracja premiera, iż nowelizacja budżetu przeprowadzona będzie w lipcu. Z kolei czeska korona tylko nieznacznie straciła po decyzji tamtejszego banku o obniżeniu stóp o 25 bp (główna stopa wynosi tam 1,5%).
Punktem kulminacyjnym okazały się tygodniowe dane z rynku pracy, które również były lepsze od oczekiwanych (liczba nowych bezrobotnych obniżyła się do 601 tys.). Rynek początkowo przyjął dane pozytywną reakcją, jednak szybko nastąpiło cofnięcie. Realizacja zysków przyspieszyła po otwarciu rynku kasowego w USA.
W rezultacie obserwowaliśmy nie tylko dynamiczną wyprzedaż w końcówce sesji giełdowej na GPW, ale także straty na złotym. Notowania pary EURPLN wzrosły do poziomu 4,37, niemal całkowicie niwelując wcześniejsze spadki. Para USDPLN kończy dzień na poziomie 3,25, zaś CHFPLN 2,88.
To oznacza, że czekające nas dziś wieczorem oficjalne wyniki stress-testów dla amerykańskich instytucji finansowych i jutrzejsze dane z rynku pracy w USA są nie mniej ważne dla inwestorów na rynku złotego niż dla inwestorów w Stanach Zjednoczonych.