Notowania złotego zwykle w największym stopniu zależą od sytuacji na zachodnioeuropejskich rynkach. Zależność pary EURPLN w krótkim terminie najmocniej da się zauważyć względem EURUSD i niemieckiego rynku akcji. Jednak obecnie klucz do zmiany notowań jest poza Europą. Być może jest to znak czasu.
We wczorajszym komentarzu walutowym pisaliśmy o tym, w jaki sposób temat Wojen Handlowych wpływa na notowania złotego. Rynki obawiają się spowolnienia w Chinach i niekorzystnego wpływu rozwoju sytuacji na juana. Przypomina to nieco rok 2015, kiedy spowalniające Chiny przystawały na deprecjację waluty wywołując niepokoje rynkowe i szczególnie szkodząc notowaniom na rynkach wschodzących.
Teraz jest podobnie, choć wczoraj chińskie władze zapowiedziały oficjalnie, że nie będą wykorzystywać kursu jako narzędzia rywalizacji ekonomicznej. Zostało to dobrze przyjęte, ale nie stanowi gwarancji uspokojenia sytuacji. Warto przypomnieć sobie sierpień 2015 roku, kiedy podobne napięcie zakończyło się trzema dniami panicznej wyprzedaży na wielu rynkach (szczególnie wschodzących), a po kilku miesiącach mieliśmy drugą podobną falę.
Chińczycy nauczeni tamtymi wydarzeniami już teraz podejmują pewne kroki. Z jednej strony chcą ograniczyć łatwy kredyt tam, gdzie jest on niebezpieczny (rynek nieruchomości), z drugiej wspierają gospodarkę cięciami stopy rezerw obowiązkowych i już wcześniej złagodzili restrykcje środowiskowe, co miało wesprzeć przemysł. Faktem jest, że dane uległy pewnej poprawie – choćby publikowany dziś PMI dla sektora usług wzrósł do poziomu 53,9 pkt. (o pełny punkt).
Inaczej sprawy się mają jednak w USA i to nie tylko pod względem politycznym. W 2016 roku znaczne pogorszenie koniunktury rynkowej i obawy o spowolnienie w Azji zniechęciły Fed do regularnego podnoszenia stóp procentowych, dając uzależnionym od stóp dolarowych rynkom wschodzącym oddech. Teraz jednak Fed prze do przodu i inwestorzy szykują się na scenariusz 4 podwyżek. Paradoksalnie zatem nieco słabsze dane z USA byłyby obecnie mile widziane, zmniejszyłyby bowiem presję na czwartą podwyżkę stóp procentowych. Na razie jednak dane z USA są cały czas bardzo dobre i na większą odwilż na rynkach wschodzących być może jeszcze poczekamy.
Dziś jednak danych z USA nie będzie, ponieważ jest tam Dzień Niepodległości. W Europie kluczowe dane to indeksy PMI dla sektora usług, szczególnie w Wielkiej Brytanii (10:30). Dla złotego taki spokojny dzień to szansa na odrabianie strat, szczególnie po lepszych informacjach z Chin. Pamiętajmy jednak, że w piątek wchodzą w życie cła w handlu między USA i Chinami i powstaje pytanie, na ile będzie to źródłem dalszej eskalacji konfliktu. W środę o 8:20 euro kosztuje 4,3880 złotego, dolar 3,7569 złotego, frank 3,7921 złotego, zaś funt 4,9668 złotego.