Wygaszenie obaw związanych z kondycją chińskiej gospodarki ponownie skieruje uwagę rynków finansowych na doniesienia płynące z Europy i USA. W piątek w centrum uwagi znajdą się, z jednej strony wstępne szacunki dynamiki PKB w drugim kwartale bieżącego roku dla wybranych państw europejskich (w tym Polski), z drugiej natomiast amerykańskie dane.
Strach importowany z Chin, którego w tym tygodniu źródłem była decyzja o dewaluacji juana, chwilowo stał się mniejszy. Widać to wyraźnie po zachowaniu chińskich aktywów. Kurs USD/CNY po mocnym wystrzale w górę pierwszej połowie tygodnia, dziś drugi kolejny dzień się cofa. Giełda w Szanghaju notuje natomiast lekki wzrost, przy utrzymujących się mieszanych nastrojach na azjatyckich parkietach.
To wyciszenie emocji wokół Chin, które jak sądzimy będzie tylko tymczasowe, ponownie skieruje uwagę inwestorów na doniesienia z Europy i USA. W piątek w centrum uwagi znajdą się z jednej strony wstępne szacunki danych nt. dynamiki Produktu Krajowego Brutto (PKB) dla wybranych państw europejskich (w tym Polski) w II kwartale br. Z drugiej natomiast, emocje mogą budzić publikowane po południu amerykańskie dane o cenach producentów (inflacja PPI), produkcji przemysłowej oraz indeks Uniwersytetu Michigan.
Pierwsze dane z Europy już spłynęły. Rano poznaliśmy dane o PKB dla Francji i Niemiec. W drugim kwartale francuska gospodarka zanotowała zerowy wzrost gospodarczy w relacji kwartalnej, co było wynikiem poniżej prognoz (+0,2 proc. K/K). Gospodarka Niemiec natomiast rozwijała się w tempie 0,4 proc. kwartał do kwartału wobec prognozowanych 0,5 proc. i wobec 0,3 proc. w pierwszych trzech miesiącach roku.
Przed południem inwestorzy poznają jeszcze m.in. wyniki PKB dla Włoch (godz. 10:00; prognoza: 0,3 proc. kwartał do kwartału), całej strefy euro (godz. 11:00; prognoza: 0,4 proc. kwartał do kwartału) i Polski (godz. 10:00; prognoza: 3,6 proc. rok do roku). Oczekujemy, że dane z Włoch i Eurolandu mogą rozczarować, co nieco pogłębi poranne osłabienie euro w relacji do dolara. Jednocześnie jednak nie oczekujemy wyprzedaży tej pary. To byłoby możliwe tylko wówczas, gdyby popołudniowe publikacje z USA były mocno prodolarowe. A więc wtedy, gdyby lipcowa produkcja przemysłowa zanotowała wzrost wyraźnie powyżej prognozowanych 0,3 proc. miesiąc do miesiąca, a inflacja PPI powyżej 0,2 proc. miesiąc do miesiąca, podczas gdy indeks Uniwersytetu Michigan miał wartość powyżej szacowanych przez rynek 95 pkt. Prawdopodobieństwo zaistnienia takiej sytuacji nie wydaje się jednakże duże, dlatego zakładamy, iż na koniec dnia kurs EUR/USD pozostanie powyżej 1,11 dolara.
W dniu dzisiejszym wstępne szacunki dynamiki polskiego PKB opublikuje też GUS. Konsensus mówi o tym, że w drugim kwartale wzrost utrzyma się na poziomie 3,6 proc. w relacji rocznej. W odróżnieniu od wielu poprzednich kwartałów tym razem nie oczekujemy pozytywnej niespodzianki. Dlatego dane raczej będą mieć neutralny wpływ na notowania złotego. Takich emocji nie spodziewamy się również przy okazji popołudniowej publikacji inflacji bazowej dla Polski (prognoza: 0,2 proc. rok do roku). Stąd też, jeżeli równocześnie nie pojawią się nowe silne impulsy płynące z zagranicy, to na koniec dnia notowania EUR/PLN i USD/PLN niewiele będą się różnić od obecnych 4,1815 zł i 3,7515 zł.