Po tygodniowej przerwie związanej ze świętowaniem rocznicy powstania Chińskiej Republiki Ludowej, fabryki, urzędy oraz rynki wracają do pracy. W zasadzie na rynku nie mamy do czynienia z jakąś paniką, choć tracą rynki bezpośrednio związane z chińską gospodarką.
Po 3 dniowym rajdzie w odwrocie znajdują się ceny surowców ważne z perspektywy chińskiej gospodarki. Traci przede wszystkim miedź, czy srebro, które zachowuje się podobnie jak metale przemysłowe. W lekkim odwrocie jest również cena ropy naftowej, chociaż w tym wypadku jest to wynik wczorajszych danych o zapasach surowca w Stanach Zjednoczonych. Zapasy wzrosły więcej niż wskazywał na to rynkowy konsensus oraz był zupełnie sprzeczny z raportem API, który opublikowany był we wtorkowy wieczór. Spadające ceny surowców nakładają na mocne ostatnio waluty surowcowe takie jak dolar australijski, nowozelandzki, kanadyjski, czy korona norweska.
W trakcie sesji azjatyckiej poznaliśmy również dane dotyczące zamówień na maszyny, które bardzo mocno rozczarowały. Spadek wyniósł 5,7 proc. miesiąc do miesiąca, podczas gdy rynkowy konsensus zakładał wzrost o 2,3 proc. m/m. W ujęciu rocznym również mieliśmy do czynienia ze spadkiem na poziomie 3,5 proc. r/r, podczas gdy konsensus zakładał 3,5 proc. wzrost w porównaniu do analogicznego okresu rok wcześniej.
Słabe dane wywołują obawy czy nakłady kapitałowe w Japonii nie są na niższym poziomie niż oczekuje tego bank centralny Japonii. Takie dane zwiększają oczywiście szanse na nowy pakiet stymulacyjny, zarówno ze strony fiskalnej jak i monetarnej. Kolejne słabsze dane z japońskiej gospodarki mogą podważać argument Kurody – szefa BoJ o tym, że ceny konsumenckie przyspieszą. Szanse na luzowanie w październiku się zwiększają, choć rynek spodziewa się takiego ruchu dopiero na końcu tego roku lub na początku przyszłego. W tym miejscu należy jednak pamiętać o publikacji nowych prognoz makroekonomicznych podczas posiedzenia na końcu tego miesiąca, które mogą sporo namieszać w podejściu części członków Banku Japonii, w tym samego Kurody.
Złoty w dalszym ciągu nie może wyrwać się z ostatniej konsolidacji w zestawieniu z europejską walutą i nie oscyluje, zmieniając się jedynie o kilka groszy już od kilku tygodni. Po godzinie 9:00 za dolara musieliśmy płacić: 3,7607 zł, za euro: 4,2366 zł, za funta: 5,7630 zł oraz za franka szwajcarskiego: 3,8777 zł.