Rynek bierze oddech po imponującym rajdzie z poprzednich dwóch dni. Ropa cofa się pod wpływem negatywnych informacji, ściągając za sobą waluty ryzykowne. EUR/PLN pozostaje jakby w swoim świecie zaklinowany przy 4,30.
Pracownicy w Kuwejcie zakończyli trzydniowy strajk, co oznacza, że wkrótce na rynek powróci produkcja 1 mln baryłek ropy na dzień. Zapasy ropy w USA według American Petroleum Institute wzrosły w ubiegłym tygodniu o 3,1 mln po 6,2 mln w poprzednim tygodniu.
Od dzisiejszego raportu Departamentu Energii (DoE) oczekuje się wzrostu tylko o 2,3 mln, stąd w łącznym rozrachunku kupujący ropę muszą ochłonąć. Możemy otrzymać jeden dzień korekty, choć trudno oprzeć się wrażeniu, że rynek wykorzystuje czynniki fundamentalne tylko w takim stopniu, w jakim się z nimi zgadza. W kontraktach na ropę jest ogromna długa pozycja spekulacyjna i będzie potrzeba czegoś solidniejszego, by namieszać w głowach kupujących.
Wczoraj Iran stwierdził, że może w ciągu dwóch miesięcy podnieść swoją produkcję do poziomów sprzed nałożenia sankcji, co akurat pozwoliłoby im na uczestnictwo w rozmowach o zamrożeniu produkcji. Jeśli rynek „uczepi” sie tej informacji, słabe dane DoE mogą osłabić ropę i sentyment jedynie na chwilę.
Giełda w Szanghaju traci dziś ponad 3 proc., choć spadki nie powinny być zapowiedzią ostrej przeceny w Europie, gdyż są spotęgowane przez lokalne doniesienia. Ludowy Bank Chin sygnalizuje mniejszy apetyt do luzowania monetarnego widząc oznaki przyspieszenia wzrostu, więc jest to i dobra i zła wiadomość jednocześnie, choć od strony globalnej – bardziej dobra. Bank centralny może się mylić i gospodarka może zacząć ponownie zwalniać, ale rynek nie będzie już teraz o tym myślał.
Waluty ryzykowne i surowcowe mogą powrócić do umocnienia, kiedy inwestorzy wykorzystają poranne cofnięcie dla „złapania” lepszej ceny. W G10 AUD/USD, NZD/USD i CAD/USD mają ponad figurę do istotnych oporów i przy niezdecydowaniu po stronie USD, są to realne cele. EUR/USD wrócił ponad 1,1350, co po części sugeruje brak obaw rynku, aby jutro prezes ECB Draghi na konferencji po posiedzeniu Rady Prezesów mógł czymś zaskoczyć.
Środa nie przynosi wiele po stronie danych makro. Przed południem uwagę skupi raport z rynku pracy Wielkiej Brytanii. Oczekiwania względem raportu są umiarkowane ze stabilizacją stopy bezrobocia na 5,1 proc. i osłabieniem dynamiki regularnego wynagrodzenia do 2,1 proc. r/r z 2,2 proc. Gorsze odczyty wzbudzą dyskusję, czy niepewność o wynik czerwcowego referendum już odbija się na skłonności biznesu do tworzenia nowych miejsc pracy. To mogłoby mocno uderzyć w funta, biorąc pod uwagę jego ostatnią siłę.
Po południu sprzedaż domów na rynku wtórnym w USA za marzec, gdzie oczekiwany wzrost o 3,9 proc. m/m opiera się na założeniu odbicia popytu po zimowym przestoju. Rysą na szkle są jednak wczorajsze słabe dane o rozpoczętych budowach domów, więc oczekiwania względem dzisiejszych danych są niskie. Ponadto mamy (raczej niewiele wnoszące) wystąpienia prezesa ECB Draghiego, McCafferty'iego z BoE i prezesa BoC Poloza.