Rozpoczął się kolejny trudny dla dolara okres, na który w obecnej chwili nałożyły się niekorzystne dla walut rynków wschodzących wiadomości z Japonii, gdzie odnotowano najwyższe od dłuższego czasu tempo wzrostu cen.
Najbardziej istotną wiadomością ze Stanów w ubiegłym tygodniu był znacznie słabszy od oczekiwań odczyt indeksu zaufania konsumentów publikowanego przez Conference Board. Według badań ekonomistów amerykańskich odczyty tego indeksu pozwalają dość dobrze przewidywać wysokość wydatków konsumpcyjnych Amerykanów, szczególnie w okresach spowolnienia gospodarczego. O ile więc ostatnio odnotowany wzrost w wydatkach Amerykanów mógł cieszyć, jednak spowodowany był on głównie wydatki pochodzące z ulg podatkowych, przeznaczone głównie na zakupy paliwa oraz żywności, a nie dóbr trwałych. Dotychczasowe cięcia podatkowe mogą nie przynieść oczekiwanego efektu mnożnikowego. Wydaje się zatem, że panująca do niedawna bardziej optymistyczna opinia inwestorów o kondycji gospodarki USA była nieprawdziwa. Taki rozwój sytuacji nie pozwala sądzić, aby w Stanach możliwe były w ciągu najbliższych trzech miesięcy podwyżki stóp procentowych.
Piątkowe umocnienie jena oraz franka szwajcarskiego były skutkiem nie tylko publikacji danych o wyższej od oczekiwań inflacji w Japonii, ale również rosnącej awersji do ryzyka, towarzyszącej bijącej kolejny rekord cenie ropy oraz lokalnemu szczytowi ceny złota. Szczególnie interesująco wygląda zliczenie pozycji zajętych przez inwestorów na międzynarodowym rynku pieniężnym: w ciągu ostatniego tygodnia długie pozycje netto w USDJPY, USDCHF oraz krótka pozycja netto w EURUSD zamieniły się w (mniej zdecydowane) pozycje przeciwne. Rynki wschodzące w zróżnicowany sposób reagowały na wzrost siły jena i awersji do ryzyka: korona czeska umocniła się zarówno wobec euro, jak i wobec złotego (dzięki niskim stopom procentowym CZK jest traktowana inaczej niż PLN czy HUF, bo jako waluta finansowania inwestycji typu _ carry trade _), złoty oraz korona słowacka odnotowywały umocnienie wobec EUR oraz znaczną aprecjację wobec USD, zaś HUF nie odrobił strat z czwartku.
Kalendarz makroekonomiczny na poniedziałek nie obiecuje wielu emocji na rynku. O 11:00 opublikowane zostaną wstępne dane o inflacji w strefie euro w czerwcu. Oczekiwany odczyt to 3,9% w ujęciu rocznym (poprzedni zaś to 3,7%). Kolejne dane nadejdą ze Stanów: o 15:45 poznamy odczyt indeksu aktywności gospodarczej Chicago PMI (oczekiwany na poziomie 48 pkt). Emocje mogą jednak nadejść: sytuacja na EURUSD daleka jest w naszej ocenie od spokoju, a para ta ma potencjał do dalszego ruchu na północ. Niewykluczone, że w najbliższych tygodniach obserwować będziemy ataki na osiągnięte w marcu i kwietniu rekordowe poziomy: ponad 1,60 EURUSD.
Na rynku lokalnym zainteresowanie powinny wzbudzić informacje z Ministerstwa Finansów: po ostatniej publikacji danych o sprzedaży detalicznej Ministerstwo zadeklarowało, że jeśli taki odczyt (-1,9% w ujęciu miesięcznym) powtórzy się, może być konieczne obniżenie prognoz tempa wzrostu gospodarczego na ten rok. W naszej ocenie słabsze dane wywołane były przede wszystkim czynnikami sezonowymi i nie należy przywiązywać do nich wielkiej wagi. Złoty może bardziej ucierpieć wskutek rosnącej awersji do ryzyka, jednak po piątkowym umocnieniu ku 3,35 EURPLN i 2,12 USDPLN osiągnięcie istotnie wyższych poziomów nie wydaje się prawdopodobne.