Nie ma jednak pewności, że dane te zdołają wesprzeć złotego.
Wydarzeniem czwartku, który jest ostatnim dniem aktywnego handlu na rodzimym rynku walutowym przed Świętami, będzie publikacja marcowych danych o produkcji przemysłowej i cenach producentów w Polsce. GUS opublikuje te raporty o godzinie 14:00. Tradycyjnie liczyć będą się tylko dane o produkcji. W marcu oczekiwane jest przyspieszenie jej rocznej dynamiki do 6,4% z 5,3% miesiąc wcześniej. Nie jest wykluczone, że dane okażą sie nieco lepsze od prognoz. Jeżeli jednak wzrost ten nie będzie dwucyfrowy, to nie wpłynie to na zmianę postrzegania sytuacji gospodarczej i co się z tym wiąże, nie zmieni oczekiwań co do terminu pierwszej podwyżki stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej (obecnie jest to początek 2015 roku).
Dane o produkcji zbliżone do prognoz będą dobrą wiadomością z punktu widzenia gospodarki. Nie ma jednak pewności, czy znajdzie to przełożenie na notowania złotego. W ostatnich dniach, pomimo często sprzyjających okoliczności (jak wczorajsze dane o płacach, zatrudnieniu i inflacji bazowej), znajduje się on pod presją strony podażowej. I tylko rzutem na taśmę, dzięki odrobieniu strat już po zakończeniu aktywnego handlu w Polsce, ostatecznie nie traci on na wartości. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia we wtorek i środę.
Ta słabość rynku walutowego jest charakterystyczna nie tylko dla niego, ale również dla polskiego rynku akcji. Trudno uznać to za przypadek. Dlatego obserwowana dziś rano ponowna wyprzedaż złotego, co podnosi kurs EUR/PLN do 4,1950 zł, a USD/PLN do 3,0305 zł, też nie jest przypadkowa. W związku z tym można podejrzewać, że dziś rynek walutowy będzie ignorował ewentualne pozytywne sygnały, a może być wyczulony na sygnały negatywne. Stąd też przez większość dnia złoty pozostanie pod presją sprzedających. Podobnie jednak jak we wtorek i środę, możliwe jest, że zacznie on odrabiać straty w godzinach wieczornych i ostatecznie zamknie dzień niewielkim osłabieniem lub brakiem zmian.
W czwartek zostaną opublikowane nie tylko dane z Polski, ale też z USA. Inwestorzy poznają tygodniowy raport o nowych bezrobotnych oraz kwietniowy odczyt indeksu Fed z Filadelfii. Oba te wydarzenia jednak w większym stopniu będą wpływać na rynki globalne, niż na złotego. Analogiczny wpływ mogą też mieć doniesienia z amerykańskich spółek, które są właśnie w trakcie sezonu publikacji raportów kwartalnych. Większego wpływu na nastroje nie będą za to mieć doniesienia z Ukrainy.
Sytuacja na wykresach EUR/PLN i USD/PLN wskazuje obecnie na większe prawdopodobieństwo wzrostów obu par niż ich spadków. Celem dla euro jest poziom 4,20 zł, natomiast dla dolara okolice 3,06 zł. Analiza techniczna jest w tej chwili jedynym logicznym uzasadnieniem obecnego słabego zachowania polskiej waluty, która tak jak wczoraj była sprzedawana pomimo dobrych nastrojów na świecie i pozytywnych danych z rodzimej gospodarki. Gdyby kierować się tylko i wyłącznie sytuacją na wykresach to należałoby w drugiej połowie kwietnia liczyć się z osłabieniem złotego do dolara i niewielkim osłabieniem wobec euro.