Od kilku dni obserwujemy imponujący rajd w wykonaniu dolara. Rynek może teraz jednak wyczekiwać korekty notowań amerykańskiej waluty, szczególnie że w czwartek wypowiadać się będzie prezes Fed, która jest znana z ostrożnej oceny sytuacji gospodarczej.
Ruchy na rynku od momentu wygranej Donalda Trumpa w wyborach prezydenckich były napędzane przez oczekiwania na większą stymulację fiskalną ze strony Waszyngtonu. Również taka wizja przypadła do gustu przedstawicielom amerykańskiej Rezerwy Federalnej, którzy już wcześniej nawoływali do większego zaangażowania rządu w stymulacji wzrostu gospodarczego. Rynek odebrał to jako zapowiedź bardziej stromej ścieżki podwyżek stóp przez Bank. Dlatego też inwestorzy są niemal pewni, że już w grudniu dojdzie do zacieśniania polityki pieniężnej w USA, a także rosną szanse na jej dalszą normalizację w kolejnych miesiącach, co oczywiście przekłada się na wyższe rentowności amerykańskich obligacji, a także na aprecjację dolara.
Istnieje tutaj jednak wiele elementów ryzyka. Reformy nowej administracji w Białym Domu mogą zacząć działać najszybciej w drugiej połowie przyszłego roku. Ponadto patrząc krótkoterminowo, w czwartek będzie miało miejsce wystąpienie prezes Fed, Janet Yellen przed Kongresem, gdzie będzie wypowiadać się właśnie na tematy związane z perspektywami dla amerykańskiej gospodarki. Wcześniej jej komentarze często były odbierane za negatywne dla dolara i prowadziły do jego deprecjacji.
Dlatego też rynek będzie szczególnie uważny, jak odniesie się ona do potencjalnych efektów reform fiskalnych proponowanych przez Trumpa, a także do powyborczych reakcji, w tym rosnących rentowności obligacji. Ponadto ważne będzie, czy podzieli ona zdanie swoich kolegów z Fed, że podwyżka stóp w grudniu jest niemal pewna. Ponadto istotne będzie, jak odniesie się do kwestii niezależności banku centralnego. Przypomnijmy, że w trakcie kampanii wyborczej prezydent-elekt negatywnie oceniał pracę Yellen oraz politykę Fed. O 14:30 poznamy jeszcze dane o inflacji w USA za październik. Jeśli odczyty nie sprostają oczekiwaniom, presja na osłabienie dolara będzie również narastać.
Złoty, tak jak pozostałe waluty wschodzące, dotkliwie odczuł globalną wyprzedaż obligacji. Co ciekawe, bazując tylko na tym czynniku, wydaje się, że polska waluta ma jeszcze potencjał do dalszego osłabienia. Dodatkowo dochodzą negatywne sygnały krajowe. Wzrost w trzecim kwartale był mizerny, a polityka rządu również nie pomaga. Uchwalenie obniżki wieku emerytalnego nie buduje zaufania wśród inwestorów, przez co zwiększa się presja na polskie aktywa. Przed godziną 9:00 dolar kosztuje 4,1468 złotego, euro 4,4430 złotego, frank 4,1411 złotego, a funt 5,1614 złotego.