Eurodolar rozpoczyna wtorkowy wyścig (mierząc to naszym czasem) w okolicach 1,1315. Zmienność jest na razie niewielka. W razie czego po jednej stronie mamy wsparcia w pobliżu 1,1285 i 1,1220 (a znacznie niżej 1,1145-55), po drugiej natomiast opory przy 1,1360 i 1,1445-50.
O 9:45 wypowie się publicznie P. Praet z EBC, zaś o 11:00 poznamy bilans handlu zagranicznego Strefy Euro. Godzina 14:30 przyniesie nam dane z USA: inflację CPI, pozwolenia na budowę domów i rozpoczęte ich budowy. O 15:15 podana zostanie dynamika produkcji przemysłowej Stanów za kwiecień, zakłada się tu +0,3 proc. miesiąc do miesiąca (w marcu było -0,6 proc.)
Wieczorem wypowiedzą się przedstawiciele Fed: Lockhart i Williams (o 18:25) oraz Kaplan (o 19:15). W obecnym czasie, gdy mamy już połowę maja, warto wiedzieć, co sugeruje "góra" tej instytucji w kwestii podwyżek stóp. Wydaje się, że jakieś podwyżki (przynajmniej jedna, może dwie) w tym roku powinny być dokonane, co sugerował też ostatnio Rosengren. Z drugiej strony, Fed przedstawił kilka miesięcy temu dość mocne założenia (pierwotnie była przecież mowa o czterech ruchach w górę na sam rok 2016), ale jego faktyczna opieszałość powoduje, że rynek jest dość sceptyczny. Zdaniem Rosengrena – zbyt sceptyczny. Twardym jastrzębiem pozostaje Esther George, która już dwa razy głosowała za drugą podwyżką, ale jej podejście nie stanowi zaskoczenie. W każdym razie w zeszłym tygodniu ona również się wypowiadała.
Na złotym
Nie było wczoraj i nie ma dziś istotnych danych makro z Polski, niemniej jutro poznamy przeciętne zatrudnienie i wynagrodzenie za kwiecień. Na razie złoty jest jeszcze w całkiem niezłej formie, wywołanej ulgą po wiadomej decyzji agencji Moody's. Decyzja nie była może wspaniała i radosna sama w sobie, niemniej w relacji do rynkowych wycen i prognoz stanowiła komunikat relatywnie optymistyczny, bo jednak ratingu nie obniżono.
USD/PLN od początku kwietnia notuje trend wzrostowy, mierząc po coraz wyższych dołkach. Wstępnie można nawet podejrzewać, że wczorajsze odbicie od minimów przy 3,8430 stanowiło potwierdzenie tejże linii, zwłaszcza że świeca przybrała ostatecznie postać młota występującego po spadkach.
Z drugiej strony, dziś nie zaczynamy od kontynuacji wędrówki na północ, tylko gracze jeszcze próbują utrzymywać dość niskie poziomy, poniżej 3,86. Być może więc trend będzie atakowany ponownie. Są pewne szanse jego przełamania, ale wrażenie po decyzji Moody's już się dopala jako czynnik i teraz istotny będzie eurodolar. Jeśli dane z USA nie zaskoczą negatywnie, a oficjele z Fed nie będą zbyt gołębi, to na głównej parze dolar powinien się jednak wzmocnić.
Na EUR/PLN widzimy 4,3680-90. Wczoraj schodziliśmy nawet do 4,3570, teraz jesteśmy przy dawnym dolnym ograniczeniu konsolidacji. Być może zaczyna ono pełnić rolę oporu, a jeśli tak, tj. jeżeli ten opór wytrzyma, to znaczyłoby to, że złoty ma jeszcze szansę zyskać. Tu z kolei spadki eurodolara (czyli spadki wartości euro) byłyby chyba pomocne, choć przełożenia z EUR/USD na EUR/PLN nie są tak proste jak w przypadku USD/PLN.