Obserwujemy nowy czynnik wpływający na osłabienie złotego: nasza waluta dodatkowo traci do euro z powodu niepewności co do dalszego kształtu ścieżki polityki pieniężnej.
Pozostałe czynniki to m.in. obawy o spowolnienie wzrostu gospodarczego, związane z oczekiwaniami recesji w gospodarkach Europy Zachodniej oraz wysoki poziom awersji do ryzyka związany z niepewnością co do siły europejskiej gospodarki). W dniu wczorajszym opublikowano dane o inflacji w Polsce: indeks CPI wzrósł o 4,8% w ujęciu rocznym, lecz jeszcze wczoraj pojawiły się głosy, że być może jest to poziom, który nie zostanie przekroczony, a jeśli tak - to o bardzo niewiele.
Według jastrzębia z RPP, Mariana Nogi, do zduszenia inflacji konieczna może być jeszcze jedna podwyżka stóp procentowych. Ankietowani przez agencję Reuters ekonomiści twierdzą, że podwyżka powinna nadejść w sierpniu. Osłabienie złotego wynika z faktu, że wielu inwestorów oczekiwało jeszcze dwóch podwyżek w tej serii. Naszym zdaniem presja inflacyjna, spowodowana głównie szybkim wzrostem wynagrodzeń, może wciąż być na tyle wysoka, aby RPP zdecydowała, że konieczne będzie dalsze zacieśnianie polityki pieniężnej. Może to jednak stać się w przyszłym roku. Pod koniec miesiąca, gdy zbliżać się będzie posiedzenie RPP prawdopodobnie obserwować już będziemy stabilizację EURPLN.
Szanse na realizację takiego scenariusza mogą jednak spaść: w dniu dzisiejszym poznamy dane o tempie wzrostu gospodarczego w Eurolandzie (oczekiwane jest skurczenie się PKB w ujęciu kwartalnym o 0,2%, pierwszy raz od wprowadzenia euro) oraz szereg danych o inflacji w najważniejszych gospodarkach świata: w Niemczech, w całej strefie euro oraz w Stanach. Raport z gospodarki niemieckiej został opublikowany o 8:00 naszego czasu i przyniósł niekorzystne informacje: PKB skurczyło się w II kwartale o 0,5% (przewidywano spadek o 0,8%) w q/q, inflacja CPI oraz HICP zgodnie z prognozami wynosi jednak, odpowiednio, 3,3% oraz 3,5% w ujęciu rocznym (wobec oczekiwanych 3,4% oraz 3,5%).
Oczekiwane na 11:00 dane o inflacji w strefie euro powinny przynieść wiadomość, że ceny wzrosły w ujęciu rocznym o 4,1% (co równoważne jest spadkowi o 0,1% w ujęciu miesięcznym), a po wyłączeniu cen żywności i paliw - o 2,6% (co oznaczałoby spadek o 0,3% w ujęciu miesięcznym). Inwestorzy bardzo obawiają się, że odczyty danych z Eurolandu będą znacznie gorsze od prognoz. Należy więc przygotować się na zwiększenie zmienności oraz atak EURUSD w kierunku 1,47. Do stabilizacji EURUSD potrzebna jest publikacja danych, która przypomni wielu inwestorom, że gospodarka USA również przeżywa trudne chwile.
Dane o inflacji w USA zostaną opublikowane o 14:30 (oczekiwany jest wzrost indeksu CPI o 0,4% w ujęciu miesięcznym, a w przypadku CPI core - o 0,2% w ujęciu miesięcznym). Drugim czynnikiem, który może podkopać zaufanie do dolara byłby wzrost cen ropy, które obecnie nieznacznie odbiły się po osiągnięciu najniższego od 3 miesięcy poziomu.
Sytuacji na rynku nie poprawiają również wieści dochodzące z największych światowych instytucji finansowych. Po tym, jak we wtorek UBS ogłosił wielkość strat, oczy inwestorów znów spoglądają na Fannie Mae i Freddie Mac, gigantów pożyczek hipotecznych. Instytucje te mają kłopoty ze zgromadzeniem potrzebnego kapitału i niewykluczone, że będą musiały zwrócić się o pomoc do rządu (który niedawno przedstawił specjalną ustawę, która ułatwi udzielenie pomocy).
Co więcej, rosną obawy inwestorów o jakość wszystkich kredytów gwarantowanych przez obydwie firmy: niektórzy obawiają się, że wraz ze spadkiem cen domów również ci Amerykanie, którzy zostali ocenieni jako wiarygodni kredytobiorcy, mogą przestać spłacać kredyty. Gdyby potwierdziły się obawy, że chodzi nie tylko o kredyty hipoteczne, ale i konsumpcyjne, trudno byłoby oczekiwać rychłego wyjścia amerykańskiej gospodarki z recesji. Do tych obaw doszło wczorajsze ogłoszenie przez JP Morgan dalszego 1,5 mld USD strat na aktywach związanych z kredytami hipotecznymi.
Podsumowując, na rynku powinniśmy spodziewać się dalszego wzrostu awersji do ryzyka. Dolar przeżywa zapewne krótki okres umocnienia, wciąż jednak wydaje się, że EURUSD powinien powrócić ponad poziom 1,50, głównie wskutek trudnej sytuacji na amerykańskim rynku pracy oraz rynku nieruchomości, rzutującym na kondycję całej gospodarki. Najbliższe dni powinny przynieść znaczną zmienność EURUSD i dużą nerwowość inwestorów. Na tym tle należy myśleć o okresie osłabienia złotego, które należy uznawać za przejściowe.