Opublikowane dzisiaj dane makro nie zwiększają szans, co do możliwości pojawienia się relatywnie „jastrzębiego” komunikatu po posiedzeniu FED w przyszłą środę.
Kluczowa figura, jaką była dynamika sprzedaży detalicznej w sierpniu wyniosła -0,3 proc. m/m i -0,1 proc. m/m bez uwzględnienia samochodów – to poniżej i tak niskich oczekiwań rynku na poziomie -0,1 proc. m/m i +0,2 proc. m/m. Słabo wypadła też dynamika produkcji przemysłowej za sierpień, która spadła o 0,4 proc. m/m (szacowano -0,3 proc. m/m), a wykorzystanie mocy produkcyjnych zmalało do 75,5 proc. (oczekiwano 75,7 proc.).
Co ciekawe – może być gorzej, jeżeli weźmiemy pod uwagę wskazania płynące z ostatnich, sierpniowych indeksów ISM. Sytuację ratował dzisiaj tylko mocny wzrost indeksu aktywności z Filadelfii (Philly FED), który skoczył we wrześniu do 12,8 pkt. z 2,0 pkt. przy oczekiwaniach spadku do 1,0 pkt. Niemniej regionalne indeksy są bywają dość zmienne – wskaźnik z Nowego Jorku nie poszedł śladami Filadelfii i utrzymał wartości ujemne (-1,99 pkt. przy medianie prognoz -1,0 pkt.). Dane nt. inflacji PPI, obserwowane głównie w opcji bazowej (bez żywności i energii) były natomiast zgodne z szacunkami rynku (0,1 proc. m/m i 1,0 proc. r/r).
W reakcji na te odczyty dolar wpierw wyraźnie stracił, ale później równie szybko odrobił straty.
Szacowane prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych sukcesywnie maleje – wrzesień to zaledwie 12 proc., a grudzień 50,1 proc. Zmniejsza się też różnica w sondażach pomiędzy Clinton, a Trumpem (według średniej z głównych sondaży liczonej przez portal RealClearPolitics przewaga kandydatki Demokratów wynosi tylko 1,8 p.p.). Teoretycznie, zatem argumentów za spadkiem dolara w wybranych zestawieniach jest coraz więcej. Dlaczego, zatem tak się nie dzieje? O takiej możliwości wspominaliśmy wczoraj – inwestorzy nie chcą zbytnio sprzedawać amerykańskiej waluty przed posiedzeniem FED, licząc na nieco bardziej „jastrzębi” komunikat (nawet, jeżeli szanse na to maleją). Jednocześnie oczekuje się na powrót Clinton do kampanii wyborczej, co mogłoby wpłynąć na odwrócenie negatywnych tendencji w sondażach. Gorzej, jeżeli tak się nie stanie, a FED 21 września nie da konkretnych wskazań.
Na koszyku BOSSA USD sytuacja znacząco się nie zmieniła. Warto też spojrzeć na FUSD (US Dollar Index), gdzie średnioterminowa słabość dolara zdaje się być bardziej widoczna.
Dzisiaj po południu dolar najlepiej radził sobie w relacji z funtem. BOE jednomyślnie utrzymał dotychczasowe parametry polityki monetarnej, ale zapiski pokazały, że większość członków tego gremium byłaby skłonna poprzeć kolejną obniżkę stóp procentowych jeszcze w tym roku, jeżeli potwierdziłyby się prognozy z sierpnia (wtedy BOE ściął stopy o 25 p.b. i powrócił do programu QE). Wprawdzie w zapiskach z posiedzenia możemy dalej przeczytać, że część krótkoterminowych wskaźników wypada lepiej, niż oczekiwano i tym samym spowolnienie gospodarki w drugim półroczu może być mniejsze, to ogólnie wymowa dzisiejszego przesłania z Banku Anglii jest taka, że jesteśmy ostrożni, utrzymujemy „gołębie nastawienie” i monitorujemy sytuację. To oczywiście w krótkim terminie nie mogło pomóc funtowi. Teraz dla GBP/USD kluczowa będzie obrona okolic 1,3183 o czym wspominaliśmy w raporcie przedpołudniowym.
Na koniec zerknijmy na EUR/USD. Tu dalej jest status quo. Wsparciem dla kilkudniowej konsolidacji stał się rejon 1,1200-1,1207, a opór to okolice 1,1274-84. Biorąc jednak pod uwagę fakt, że wczoraj mieliśmy białą świecę, a także teoretycznie wskazania dla koszyka dolara w średnim terminie, bardziej prawdopodobne jest wyjście górą ponad 1,1284 w ciągu najbliższych kilku(nastu) dni, co doprowadziłoby do testowania i być może naruszenia okolic 1,1365 z 18 sierpnia b.r.
Ciekawe wnioski daje wykres koszyka BOSSA EUR, który dopuszcza umocnienie się wspólnej waluty. Istotny opór to dopiero linia ponad rocznego trendu spadkowego przy 114,15 pkt.