Obserwowane w pierwszych godzinach sesji europejskiej odbicie amerykańskiej waluty względem pozostałych po silnej przecenie, którą „sprowokował” wczorajszy, wieczorny protokół FED, nie zdołało się długo utrzymać.
Spadki powróciły chociaż odczyt ISM dla usług, jaki poznaliśmy o godz. 16:00 teoretycznie nie wypadł źle – w grudniu wartość wyniosła 57,2 pkt., czyli utrzymała poziom z listopada, ale konsensus zakładał nieznaczny spadek do 56,7 pkt. Niemniej dla utrzymania „dolarowego trendu” potrzebna jest stała, wyraźna progresja w danych. Dodatkowo nieoczekiwanie w dół poszedł subwskaźnik zatrudnienia – do 53,8 pkt. z 58,2 pkt. – co może powodować pewną konsternację przed jutrzejszymi odczytami Departamentu Pracy.
Mogą one być zaledwie dobre, a nie bardzo dobre, chociaż konsensus zakłada 177 tys. nowych etatów poza rolnictwem, czyli podobnie jak w listopadzie. Niemniej być może kluczową publikacją będzie ta dotycząca dynamiki płacy godzinowej – tu szacunki zakładają jej odbicie o 0,3 proc. m/m. Lepszy odczyt może sprowokować do dyskusji nt. odbijającej inflacji i przykryć ewentualne „rozczarowania” rynku bazowym raportem.
Na koszyku BOSSA USD widać, że lecimy coraz szybciej w dół, a wsparcie przy 85,42 pkt. jest już historią. Teraz kluczowy staje się rejon 84,65 pkt. (szczyt z listopada 2015 r.), który mógłby na pewien czas powstrzymać spadki. To czy tak się stanie będzie zależeć od wspomnianych wcześniej jutrzejszych danych nt. płac (wspomnijmy tu, że w grudniowym wystąpieniu szefowa FED przyznała, że spodziewa się w tej sferze nadchodzącej poprawy).
Słaby dolar sprawia, że marsz w górę kontynuuje EURUSD. Najbliższy kluczowy cel to rejon 1,0650 (górki z 30 grudnia). Jutro w kalendarzu z Eurostrefy mamy dane nt. nastrojów w gospodarce za grudzień (lepsze wpłyną na sentyment, zwłaszcza w kontekście ostatnich wyższych odczytów inflacyjnych), a także odczyt listopadowej sprzedaży detalicznej. Niemniej kluczowe rozdanie przyjdzie jak zawsze z rynku USD.