Publikowane dzisiaj dane nt. dynamiki zamówień na dobra trwałego użytku cechuje duża zmienność. Stąd też często stają się one pretekstem do krótkoterminowych ruchów, które później ulegają wyczerpaniu.
Podobnie może być i teraz. O godz. 14:30 podano, że dane wypadły powyżej konsensusu. Wzrost w lipcu wyniósł 2,0 proc. m/m i 0,6 proc. m/m bez transportu, oraz 1,0 proc. m/m z wyłączeniem obronności. Problem w tym, że w ujęciu rocznym wiele się nie zmienia. Trudno, zatem znaleźć sygnały mogące chociażby stać się mocniejszym argumentem dla FED za podwyżką. Dodatkowo słowa Williama Dudley'a z FED, który przemawiał dzisiaj po południu, zdają się sugerować, że najwcześniejszym możliwym terminem jest grudzień, a członkowie Rezerwy będą uważnie przyglądać się sytuacji na rynkach finansowych i perspektywom inflacji.
W rannym raporcie pisałem, że w przypadku EUR/USD trudno będzie o naruszenie wsparć przy 1,1350-75. Dzisiejsze minimum wyniosło 1,1351. Z kolei koszyk BOSSA USD ustanowił szczyt na 80,64 pkt., a więc w zakładanym rejonie 80,60-80,70 pkt. Tu też trudno będzie o wyjście wyżej bez dodatkowych bodźców. Te mogą pojawić się dopiero 17 września przy okazji publikacji komunikatu FED, który ustawi rynek pod grudniową podwyżkę stóp procentowych.
Tymczasem w przypadku euro nadal obowiązuje ujemna korelacja z rynkami akcji, co za chwilę powinniśmy zobaczyć obserwując zwyżkującego ... EUR/USD. Po południu (godz. 16:39) rynek powrócił ponad poziom 1,14.
Wygląda na to, że EUR/USD staje przed kolejną falą wzrostową, której zasięg może wynieść minimum 1,1580-1,1600, ale równie prawdopodobny może okazać się test poniedziałkowego szczytu przy 1,1713. Kluczowe będzie zachowanie się giełd, a także piątkowe dane nt. inflacji w Hiszpanii i strefie euro. Do czasu piątkowych publikacji zejście poniżej 1,1350 może być dość trudne.