Eurodolar nie ustaje w procesie obniżania swego kursu, a więc umacniania dolara kosztem euro. W największej ogólności zgadza się to z naszymi dawnymi i niedawnymi przewidywaniami, nawet jeśli podejrzewaliśmy, że przy 1,0950-60 (czyli mniej więcej przy minimach z końcówki lipca, ostatnio znów testowanych) dojdzie do tymczasowej korekty.
Zresztą – w gruncie rzeczy może i doszło, jeśli rozumieć przez to osiąganie kursów rzędu 1,1020-30. Tak było nawet wczoraj, acz tylko przez moment, kiedy nie było jeszcze jasne, co właściwie powie albo chce powiedzieć Mario Draghi. Okazało się jednak, że nie wspominał o ograniczeniu QE i nawet podkreślał, że jakieś cięcie tej operacji nie jest planowane (nawet jeśli nie ogłosił jej poszerzenia, ale też na to raczej nie liczono).
W Fed jest poza tym coraz więcej głosów przewidujących podwyżkę stóp w grudniu – ostatnio takie sugestie wyrażali np. Dudley i Kaplan. A wreszcie, jeśli przebito 1,0950-60, to trzeba było ruszyć niżej, zrobić małą lawinę. I tym sposobem przetestowano już nawet 1,09. Znów mamy teraz dobry moment na poprawkę, ale co do zasady podejrzewamy, że rynek pójdzie w dłuższym terminie na 1,08 czy nawet 1,0710 (dołek z początku roku), choć może niekoniecznie na 1,0540 (dołek z początku grudnia 2015). Z drugiej strony, ten ostatni poziom oznaczałby, że faktycznie potwierdza się długoterminowa konsolidacja, wszczęta w początkach 2015 – od 1,05 do 1,17 (z odchyleniami po obu stronach).
W piątek rano wypowie się szef Banku Japonii Haruhiko Kuroda, zaś o 11:00 mamy Jensa Weidmanna z Bundesbanku. Danych makro będzie mało – o 14:30 poznamy jedynie te z Kanady (sprzedaż detaliczna i inflacja CPI). O 20:30 wypowie się publicznie John Williams z Rezerwy Federalnej w San Francisco.
Rynek złotego
Rynek złotego wygląda niepomyślnie jeśli chodzi o USD/PLN. Oczywiście to względne pojęcie, ale powiedzmy, że patrzymy z perspektywy tych, którzy liczą na mocniejszego złotego. Otóż na razie jest on coraz słabszy, mamy już 3,97. Wpisuje się to w nasze założenia, mówiące o długofalowej tendencji wzrostowej – tzn. podwyższającej kurs pary, a nie wartość złotego. Można spojrzeć np. na dołki z sierpnia 2015 i początku kwietnia 2016 oraz z połowy sierpnia 2016. Są one, mimo wszystko, coraz wyżej.
Na EUR/PLN też można mówić o takiej tendencji, sięgającej głębin roku 2015 – acz tutaj przełożenia z eurodolara nie są tak proste i złoty aż tak nie traci. Nic dziwnego, bądź co bądź mamy czas słabości euro na głównej parze. Tak więc i u nas, jak to często bywa, euro nie jest przesadnie silne. Stąd na wykresie jest 4,33 – to nie jest aż tak dramatyczny poziom jak 3,97 na dolarze/złotym.
Na GBP/PLN mamy 4,86 – złoty tutaj traci, funt trochę odzyskuje. Co się tyczy danych makro, to poznamy o 14:00 wskaźniki koniunktury gospodarczej za październik. Będą one jednak mało istotne dla walut – w każdym razie na ogół nie wstrząsają polskim złotym, przynajmniej nie bezpośrednio.