Zgodnie z przewidywaniami dolar zaczął wczoraj słabnąć. Notowania EUR/USD podskoczyły w okolice 1,48, a USD/PLN przetestowały okolice 2,24-2,2450.
Niestety środa przyniosła powrót do mocniejszego dolara - po południu za euro płacono 1,4730 USD. Nie można jednak wykluczyć, iż jest to tylko ruch korekcyjny i amerykańska waluta zacznie ponownie tracić. Zwłaszcza, że ceny ropy naftowej zaczynają zmierzać coraz wyraźniej na północ - po południu doszło do naruszenia poziomu 116 USD za baryłkę w kontraktach terminowych w Nowym Jorku. W kraju złoty nieznacznie zyskał na wartości, niezależnie od publikacji słabszych danych GUS o wzroście produkcji przemysłowej i dynamice cen PPI w lipcu.
Złoty: Nasza waluta powoli zaczyna odrabiać straty. To wynik ,,zatrzymania pochodu" dolara, jaki miał miejsce w ostatnich 2 tygodniach na rynkach światowych, a także swoistego odreagowania po silnej przecenie. W środę po południu (godz. 15:33) za euro płacono 3,3150 zł, dolar był wart 2,2480 zł, frank 2,0510 zł, a funt 4,19 zł. Inwestorzy nie przejęli się zbytnio gorszymi od prognozowanych danymi Głównego Urzędu Statystycznego nt. dynamiki produkcji przemysłowej i cen PPI w lipcu. Wyniosły one odpowiednio 5,6 proc. r/r i 2,3 proc. r/r wobec prognozowanych 7,4 proc. r/r i 2,6 proc. r/r.
Niemniej wydaje się, że jest zbyt wcześnie, aby mówić o zakończeniu cyklu podwyżek stóp procentowych przez Radę Polityki Pieniężnej. Faktycznie spowolnienie produkcji może być wynikiem dość wyraźnego umocnienia się złotego w lipcu, ale wydaje się, że członkowie RPP zdecydują się na jesieni na ruch o 25 p.b. aby nie dopuścić do wystąpienia efektów drugiej rundy inflacji (dynamika płac i popytu wewnętrznego pozostają wciąż dość wysokie). Kluczowe w tym względzie mogą okazać się jutrzejsze dane o inflacji netto w lipcu, a także przyszłotygodniowy komunikat po posiedzeniu RPP. Analiza techniczna każe podtrzymać wcześniejszą prognozę spadku notowań euro w okolice 3,30 zł i dolara do 2,2050 zł na koniec tygodnia. W przypadku ,,zielonego" istotne będzie przełamanie poziomu 2,2350 zł.
Euro/dolar: Obawy, co do kondycji amerykańskiego sektora finansowego, a także drożejąca ropa naftowa (na dziennym wykresie padły sygnały kupna), doprowadziły wczoraj do wzrostu EUR/USD w okolice 1,48. Tym samym kilkudniowa sytuacja techniczna uległa poprawie i dzisiejszy spadek do 1,4690 powinno się potraktować w ramach korekty. Na dzisiaj nie zostały zaplanowane istotne publikacje danych makroekonomicznych, które mogłyby mieć wpływ na rynek.
Natomiast jutro rano czekać nas będzie wysyp wstępnych odczytów indeksów PMI ze strefy euro, które jeżeli zaskoczą w sierpniu pesymistycznie, mogą pchnąć notowania EUR/USD ponownie w okolice 1,4650. Jeżeli jednak dzisiaj rynek zdoła wzrosnąć powyżej 1,48 to ten scenariusz z punku widzenia analizy technicznej stanie się mniej prawdopodobny. Wydaje się też, że inwestorzy zaczynają przykładać większą wagę do piątkowego wystąpienia szefa FED, które może dać odpowiedź na pytanie, czy bank centralny w większym stopniu przejmie się problemami gospodarczymi i sytuacją w sektorze bankowym, niż narastającymi oczekiwaniami inflacyjnymi. W tym kontekście symptomatyczne może być zignorowanie przez inwestorów wystąpień Jeffrey'a Lackera i Richarda Fishera z FED, którzy zwrócili uwagę na problem wzrostu cen. O godz. 15:33 za jedno euro płacono 1,4745 USD.
Funt/dolar: Opublikowane dzisiaj zapiski z posiedzenia Banku Anglii na początku sierpnia nie zaskoczyły, chociaż obawy z nimi związane zdołały jeszcze przed godziną 10:30 ściągnąć notowania GBP/USD w okolice 1,86, który to spadek został pogłębiony w kolejnych godzinach w okolice 1,8540. Po południu rynek powrócił jednak ponad poziom 1,86. Jak przedstawiono w komunikacie członkowie MPC zgrupowali się w trzech obozach, 7 z nich głosowało za pozostawieniem stóp procentowych na poziomie 5,00 proc., David Blanchflower uznawany za ,,ultra-gołębia" opowiadał się za ich obniżeniem, a Timothy Besley za ich podwyżką.
Niemniej, zdaniem analityków szanse na cięcie rosną i być może dojdzie do tego w końcu roku. Przyczynią się do tego coraz gorsze dane gospodarcze. Szansa na weryfikację tych tez będzie mieć miejsce już jutro, o godz. 10:30 poznamy dane o lipcowej sprzedaży detalicznej (oczekiwania -0,3 proc. m/m i 1,7 proc. r/r). Jeżeli nie będą aż tak złe, to obecny pesymizm widoczny w notowaniach GBP/USD nie będzie do końca uzasadniony. Analiza techniczna pokazuje, że funt buduje lokalne dno z którego w najbliższych dniach wybije się do 1,8950-1,9000.