W środę złoty umocnił się do głównych walut. Inwestorzy skupili się na poprawie nastrojów na rynkach globalnych, zupełnie zapominając o wczorajszych słabych danych z polskiej gospodarki. I słusznie.
Złoty kontynuował wczorajsze umocnienie do głównych walut. O godzinie 16:11 kurs EUR/PLN testował poziom 4,2860 zł, USD/PLN 3,78 zł, a CHF/PLN 3,9160 zł. W przypadku tej ostatniej pary, co z pewnością ucieszy rzesze spłacających kredyty mieszkaniowe denominowane w szwajcarskim franku, nastąpiło wybicie dołem z 1,5-tygodniowej konsolidacji powyżej poziomu 3,93 zł. Na gruncie analizy wykresu może to zapowiadać ruch w kierunku dołka z przełomu marca i kwietnia br. (3,8670 zł).
Polska waluta, podobnie jak wiele innych (np. węgierski forint), umacniała się na fali pozytywnych nastrojów na rynkach globalnych, co w automatyczny sposób zwiększa apetyt na ryzyko. Tym samym inwestorzy zupełnie zapomnieli o wczorajszych, zaskakująco słabych, danych z polskiej gospodarki. I słusznie.
Przypomnijmy, we wtorek mocno rozczarowały wyniki produkcji przemysłowej i sprzedaży detalicznej za miesiąc marzec. Roczna dynamika produkcji ukształtowała się na poziomie 0,5 proc. rok do roku, przy rynkowym konsensusie na poziomie 3 proc. i wobec 6,7 proc. w lutym. To najgorszy wynik od listopada 2014 roku. Odsezonowana produkcja wzrosła zaś o 0,8proc. rok do roku wobec 3 proc. w lutym i 3,3 proc. w styczniu, a także wobec średniomiesięcznego wzrostu w 2015 roku na poziomie 4,45 proc. rok do roku. To również był wynik najgorszy od listopada 2014 roku. Wyniki w dół pociągnęła budowlanka (odsezonowana produkcja budowlano-montażowa w dół aż 13,9 proc. rok do roku, co jest najsłabszym wynikiem od prawie 3 lat) oraz załamanie w górnictwie. Związane to jest m.in. z zakończeniem perspektywy budżetowej UE.
Jeszcze gorzej wygląda sprzedaż detaliczna, która pomimo Świąt Wielkanocnych, w marcu zanotowała wzrost na poziomie 0,8 proc. rok do roku. Prognozowano, że będzie to 3,4 proc., po tym jak w lutym było 3,9 proc.
Inwestorzy już wczoraj zignorowali te dane, traktując je jako jednorazowe. Oczywiście można mieć spore wątpliwości, czy to słuszne założenie. Nie mniej jednak na pewno nie zmieniają one nic jeżeli chodzi o oczekiwania co do dalszych decyzji RPP. Jeden słaby miesiąc to jeszcze nie trend. Rada nie będzie więc reagować. Szczególnie, że wszyscy liczą na wzrost konsumpcji w następstwie programu 500+. Potwierdził to dziś Kamil Zubelewicz z RPP mówiąc, że obniżenie stóp w obecnej sytuacji byłoby niewskazane.
Zupełne zignorowanie danych i skupienie się na czynnikach globalnych, które w efekcie doprowadziły do umocnienia złotego wczoraj i dziś, nie zaskakuje. Należy jednak mieć na uwadze, że gdyby jednak takich rozczarowań ze strony gospodarki było więcej (jeszcze 1-2 przypadki) to rynki na poważnie zaczną spekulować nt. jednorazowej obniżki stóp procentowych w Polsce. Niezależnie, czy Rada podejmie taką decyzję, czy też nie, takie spekulacje zaszkodzą złotemu
W średnim terminie perspektywy dla złotego wyglądają nieco gorzej niż obserwowana wczoraj i dziś sytuacja na rynku walutowym. Wydaje się, że na przełomie marca i kwietnia miało miejsce rynkowe przesilenie, po tym jak mocno zyskiwał on od drugiej połowy stycznia. Wspomniane przesilenie było efektem, z jednej strony, wyczerpania się paliwa, które dotychczas napędzało proces umocnienia złotego (m.in. poprawa nastrojów na rynkach globalnych, dobre dane z polskiej gospodarki, dyskontowanie braku obniżek stóp proc. przez RPP).
Z drugiej zaś, pojawienia się pierwszych czynników ryzyka (m.in. możliwe pogorszenie koniunktury na rynkach światowych, ewentualne cięcie ratingu Polski przez Moody's, ryzyko związane z tzw. ustawą frankową, przedłużająca się deflacja, czy mogące w jakiś sposób niepokoić opisane wyżej marcowe załamanie produkcji i sprzedaży detalicznej w Polsce). Dlatego też w kolejnych tygodniach raczej należy się liczyć ze słabszym niż mocniejszym złotym.