Dziś „dzień indyka” i można spodziewać się ograniczonej aktywności rynków. USD oddał część zysków po wtorkowym rajdzie, co potwierdza, że zawirowania sporo miały z porządkowania pozycji przed długim weekendem. Jednak wczorajsze odbicie na pół-gwizdka na Wall Street nie sugeruje, abyśmy mogli łatwo otrząsnąć się z ponurego klimatu i rozterek hamujących apetyt na ryzyko.
Wydaje się jednak, że głębszą dyskusję o perspektywach globalnego ożywienia, wojen handlowych i zagrożeń z tytułu restrykcyjnej polityki Fed inwestorzy zostawią sobie na przyszły tydzień, a do tego czasu najprawdopodobniej przedryfujemy w bok na niskich obrotach. Choć świąteczna przerwa odnosi się tylko do USA, dżentelmeńska umowa między Nowym Jorkiem a Londynem, centrum finansowym Starego Kontynentu, wpływa na zmniejszoną aktywność na europejskich giełdach. W ostatnich 8 latach średnie dzienne obroty w Black Friday w segmencie blue chipów w Londynie, Frankfurcie czy Warszawie były średnio o 19-24 proc. poniżej średniej za cały listopad.
Podobne prognozy tyczą się rynku walutowego, gdzie już widać spłycenie handlu na EUR/USD (przy 1,14) i USD/JPY (113). Na lokalnym podwórku EUR/PLN wrócił do 4,30, wymazując niemal całe (nieuzasadnione) osłabienie zapoczątkowane w zeszły piątek i powiązane z aferą KNF.
Ropa naftowa i rynek akcji pozostaną rdzeniem dla kształtowania sentymentu. Negatywny sentyment ma przewagę w oby segmentach i przecena w jednym rynku napędza wyprzedaż na drugim. Interesującym będzie, czy wyniki detalistów w USA po Black Monday i Cyber Friday zaoferują impuls do odbicia? Skłonność zakupowa konsumentów jest silna, więc jest w czym pokładać nadzieję. Za to ropa po ponad 30-proc. spadku oczyściła się z nawisu długich pozycji spekulacyjnych i teraz zaczęła już gromadzić pozycje krótkie, więc asymetria reakcji na potencjalne informacje zaczyna przeważać ku wzrostom.
Ale do tych informacji musi dojść, a OPEC pod przewodnictwem Arabii Saudyjskiej nie będzie się kwapić do redukcji wydobycia i rozsierdzenia prezydenta USA Trumpa, który chce niskich cen. Potencjalny powiew optymizmu mogą dostarczyć rozmowy USA i Chin w sprawie handlu na szczycie G20 pod koniec listopada, ale oczekiwania są ustawione nisko, biorąc pod uwagę dość chłodną wymianę zdań między państwami w ostatnich dniach.
Na rynku FX odczuwalna jest atmosfera zawieszenia w próżni. Rośnie presja na odejście do USD, gdyż kwestionowane jest silne dyskonto tempa podwyżek stóp procentowych Fed w przyszłym roku (jeśli uwierzymy w oznaki spowolnienia gospodarczego na świecie). Z drugiej strony skoki awersji do ryzyka czynią z dolara jedyną wiarygodną bezpieczną przystań.
Poza tym EUR w ograniczonym stopniu śledzi spór włoskich władz z Komisją Europejską w temacie budżetu na przyszły rok. Wczoraj KE odrzuciła projekt budżetu, uznając za nie do przyjęcia kryteria zadłużenia i w rezultacie uzasadnione jest otwarcie Procedury Nadmiernego Deficytu. Populistyczny rząd Włoch chce zjeść ciastko i mieć ciasto: wyraża chęć do poprawek w budżecie zadowalających KE, ale sprzeciwia się cięciom wydatków na reformy społeczne. Rynek jednak powoli przyzwyczaja się do uporu Rzymu i póki nie zobaczymy eskalacji kryzysu, spór będzie spychany na dalszy plan.
Funt tkwi w miejscu, gdyż kolejna doba nie zbliżyła nas do odpowiedzi na pytanie, co dalej z projektem brexitu? Przed niedzielnym szczytem UE, gdzie projekt ma być zaakceptowany przez państwa członkowskie, wciąż nie wiemy, czy możliwe są poprawki do dokumentu, które udobruchają brytyjskich parlamentarzystów, by ci także ratyfikowali porozumienie. Tymczasem ze strony europejskich rządów słychać nowe żądania wobec Wielkiej Brytanii dotyczące praw do połowów (Francja) i granicy z Gibraltarem (Hiszpania). Uwaga dziś na nagłówki z politycznymi komentarzami.