Przełomu nie ma – wykres od dobrych kilku dni, właściwie od tygodnia, błądzi w tej okolicy – powiedzmy, że od 1,1825 do 1,1935. Rynek jest może trochę skonsternowany – tax bill Republikanów przeszedł w Senacie, ale teraz przecież kluczowe będzie to, czy uda się połączyć projekty senatorów i członków Izby Reprezentantów.
Dziś mamy dość sporo ciekawych danych makro. Chodzi przede wszystkim o indeksy PMI dla usług. W szczególności: o 9:15 mamy indeks tego rodzaju dla Hiszpanii, o 9:45 dla Włoch, pięć minut później Francja, o 9:55 Niemcy, punkt dziesiąta Strefa Euro, o 10:30 Wielka Brytania. Do tego o 15:45 mamy PMI dla usług w USA, o 16:00 ISM dla tego samego sektora. W międzyczasie mamy jeszcze październikową sprzedaż detaliczną w Eurolandzie (o 11:00), następnie o 14:30 poznamy bilans handlu zagranicznego Stanów.
GBP/EUR jest na 1,1305-10. Oczywiście, w relacji do 28 listopada (minima niższe niż 1,1160) jest to przejaw zwyżki kursu, zatem umocnienia funta – ale w stosunku do wczorajszych szczytów (1,1415-20) to spadek, tak więc wzmocnienie euro. Nic dziwnego, to efekt tego, że nie doszło do żadnego konkretnego porozumienia na linii Londyn – Bruksela.
Koleje losu PLN
Euro-złoty krąży przy 4,20. Nie ma tu wielkich zmian, wykres się skonsolidował, za wsparcie można uznać dołek na poziomie 4,18. Lokalny opór to ok. 4,2135.
USD/PLN pozycjonuje się przy 3,5440. Jak już pisaliśmy – to ślizganie się przy dolnym ograniczeniu szerokiej konsolidacji 3,52 – 3,69, ciągnącej się od lipca. Wahania ostatnich dni to ok. 3,5170 – 3,5575.
Para funt-złoty wybiła wczoraj do 4,7950, ale powróciła do 4,75. Dziś o 16:00 mamy komunikat Rady Polityki Pieniężnej. Być może nabierze on jakichś jastrzębich odcieni, jakkolwiek zdaje się, że generalne nastawienie Rady jest takie, by jeszcze długo nie ruszać stóp. Tym niemniej mamy ostatnio wzrost inflacji, a np. agencja Fitch poprawiła nam prognozy PKB na lata 2017 i 2018 w dniu wczorajszym.