Przypomnijmy, że u progu drugiej połowy listopada eurodolar przekroczył od góry granicę 1,07 – i poszedł jeszcze niżej, nawet do 1,0520 (24 listopada). Ostatecznie jednak cały okres od połowy listopada do pierwszych dni grudnia można postrzegać jako czas konsolidacji. Rynek był nieco zdezorientowany – z jednej strony wiadomo było (i nadal tak jest), że Fed podniesie stopy, z drugiej – nie było jasne (i nadal nie jest), jaka będzie ścieżka w roku 2017.
Ostatnio jednak, po włoskim referendum, doszło do cokolwiek zaskakujących zawirowań, których fundamentalne wyjaśnienie musi pozostać trochę arbitralne i nie do końca przekonujące – przy czym to samo można powiedzieć o objaśnieniu w rodzaju 'spekulanci ograli rynkowe płotki'. Oto najpierw eurodolar schodził do minimów, a potem odbił w stronę 1,08 – i to w ciągu jednego dnia (mowa o poniedziałku 5-tego grudnia). Linia 1,07 stała się wsparciem i wykreowano nową konsolidację, niejako piętro wyżej.
Tak więc dziś rano wykres rezyduje przy 1,0770. W nocy mieliśmy dane z Japonii – PKB k/k wzrósł tylko o 0,3 proc. (zakładano 0,6 proc.), ale r/r aż o 1,1 proc. (zakładano 0,9 proc.). Rozbieżność wiąże się z tym, że zmieniono wyniki za II kw. w ramach rewizji. Wynik annualizowany za III kw. to z kolei 1,3 proc. Prognozowano 2,4 proc., ale mając 0,7 proc. jako poprzedni rezultat – tymczasem zrewidowano go zawrotnie, bo do 2,2 proc.
USD/JPY jest na poziomie 113,5 – przy czym wykres ten ostro rósł od początku listopada, tj. od okolic 103 – 105 pkt. Ta tendencja trochę już wyhamowała, opór to ok. 114,8. Wzrost tej pary to oczywiście wzrost wartości dolara kosztem jena, czego zresztą życzy sobie japoński bank centralny.
O 13:45 EBC ogłosi decyzję na temat stóp procentowych dla euro, zapewne ich nie zmieniając, natomiast istotna będzie godzina 14:30 – tj. prognozy makroekonomiczne oraz konferencja prasowa Banku. Kluczowe jest to, czy EBC wydłuży program QE – być może tak zrobi, przeciągając go o pół roku. Są jednak i tacy, którzy podejrzewają, że Draghi może zacząć wspominać także coś o procesie 'tapering', tj. stopniowego wygaszania skupu – ale przecież proces ten może dotyczyć dalszej przyszłości. Na razie podejrzewamy raczej, że Draghi będzie obstawiał utrzymywanie luźnej polityki, szczególnie że w tle mamy takie tematy jak problemy Włoch czy poniekąd i Grecji, o czym ostatnio znów była mowa. W takim układzie eurodolar, obecnie trochę wysoko wywindowany, powinien się wzmocnić. Do tego mamy aspekt dobrych danych makro z USA, co uprawnia Fed do silniejszej ścieżki podwyżek w 2017 (tj. do więcej niż np. tylko jednego ruchu).
Nasz rynek
Według Rady Polityki Pieniężnej obecne spowolnienie wzrostu gospodarczego jest raczej przejściowe i wynika np. ze zmniejszenia wykorzystania środków unijnych. To w pewien sposób pocieszające, aczkolwiek generalnie nie powinien nas radować fakt, że Polska tak bardzo uzależniona jest od unijnych dotacji, które zresztą nie zawsze idą na autentycznie wartościowe biznesy. Ale to już dłuższa historia.
W każdym razie RPP liczy na to, że w 2017 roku PKB i CPI przyspieszą. Deflację mamy już za sobą, zdaniem Adama Glapińskiego (szefa RPP i NBP) nie wywołała ona u nas szkód. Uważa on także, że stopy pozostaną takie jak teraz przez cały rok 2017 – a w każdym razie nie powinno się spodziewać ich podwyżki.
Poprawiła się sytuacja na dolarze. Jeśli od połowy listopada do początków grudnia mieliśmy mniej więcej 4,14 – 4,21, zaś 5 grudnia nawet 4,26 – to teraz jesteśmy poniżej 4,11. Gdyby pękła "dziesiątka", to można liczyć nawet na 4,07 – ale aż tak bardzo na to nie liczymy. Cóż, trzeba skorygować korektę (za nami trzy duże świecie ciemnego koloru), szczególnie jeśli eurodolar pójdzie na południe. Oczywiście nie jest to do końca przesądzony scenariusz, o 14:30 może się sporo dziać.
Na EUR/PLN mamy 4,4260. Złoty wzmocnił się w porównaniu z niedawnymi szczytami wykraczającymi ponad 4,50. W zasadzie zakładaliśmy wzmocnienie naszej waluty, ale raczej po 14 grudnia, po decyzji EBC. Skoro stało się to wcześniej, to być może w drugiej połowie grudnia takiego efektu nie będzie – ba, może się nawet okazać, że reakcja na amerykańskie zacieśnienie, mimo jego przewidywalności, będzie standardowa (lekkie osłabienie PLN). W każdym razie teraz, teoretycznie rzecz biorąc, wsparciem na euro-złotym jest nawet 4,4025 – 4,4065. Opór to ok. 4,4580.